Informacje

Och, teraz znalazłam. No wczas.

44. Bez powrotu

 – Gniewasz się? – zapytał z pewnym rozbawieniem, przytulając się do jej pleców. Wyciągała właśnie swoje rzeczy z szafki, którą udostępnił jej kiedyś Chris, ale kiedy poczuła na sobie jego dotyk cała sterta ubrań wylądowała na podłodze. Jego dłonie parzyły, a ciepły oddech zwykle tak przyjemnie poruszający krótkie włoski na jej karku teraz zdawał się toksyczny. Nigdy wcześniej nie czuła do niego takiej nienawiści, ale przy obcej dziewczynie w pobliżu wcale nie chciała tego okazywać. Po kilku spalonych papierosach czuła się już spokojniejsza. Brała je z paczki nieznajomej, nawet nie pytając o pozwolenie. Dziewczyna i tak nie wydawała się teraz rozmowna. Przysypiała na fotelu z nogami podkulonymi pod brodę. Wyjaśnienia, których w wielkim skrócie udzielił jej wcześniej Seth zdawały się ją zaspokoić, bo odpowiedziała na nie tylko kiwnięciem głowy i od tego momentu nawet się nie odezwała. Hope bardzo chciała pójść w jej ślady, ale Seth nie przywykł do bycia ignorowanym. Po swoim wcześniejszym wyznaniu stał się niemal przytulaśny (Hope nigdy nie lubiła tego słowa, ale kiedy uświadomiła sobie, że podłapała je od Beau, poczuła do niego coś na miarę sentymentu). Dziewczyna była nawet w stanie znieść jego ciągłe przelotne dotyki, ilekroć przeszła gdzieś w jego pobliżu szukając swoich ubrań i osobistych przedmiotów, muśnięcia dłoni na jej udach i ramionach, nawet delikatne muśnięcie dłoni, gdy Seth z uśmiechem podał jej książkę, która wpadła za oparcie kanapy, ale z uścisku wyrwała się niemal natychmiast. Nie spojrzała na niego, choć w duszy zżerała ją ciekawość, co wyczytałaby w jego oczach. Typowe, złośliwe rozbawienie czy może jednak szczyptę zaskoczenia.
– Wiesz co, Seth? Nie, nie gniewam się – powiedziała szczerze, zbierając ubrania z podłogi. – W zasadzie nie czuję nic, dokładnie nic. Tak się zwykle czujesz? – Nie czekała na jego odpowiedź, a kiedy tylko otworzył usta, zaczęła mówić na nowo, by nie musieć go już wysłuchiwać. – Wynoszę się stąd. Raz i na zawsze. Mama tak tego nie zostawi, rano zjawi się tu po mnie i zabierze mnie z powrotem do domu i tak będzie dla nas wszystkich najlepiej. Rób sobie co chcesz, zostało ci tylko kilka godzin i wiesz co? Nie dasz rady mnie już dziś zgnębić. Po tym wieczorze przestało mi już zależeć. Na czymkolwiek. Tobie, sobie, moim życiu. Szczerze – mam to gdzieś.
– Więc dlaczego zostałaś? – zapytał wciąż z uśmiechem, kiedy klucz przekręcił się w zamku.
– Mówiłam prawdę, nie mogłabym zostać w tamtym hotelu. Nie chcę niczego sobie z tobą wyjaśniać, byłabym szczęśliwsza, gdybyś był na mnie wściekły, ale skoro nie jesteś – niech tak będzie. Spakuję się, może nawet uda mi się zdrzemnąć, a kiedy wstanie świt pożegnamy się raz na zawsze. 
– Chris! – Scout ożywiła się nagle, kiedy blondyn wszedł do pokoju, a jej wyciągnięte w kierunku mężczyzny ręce zaraz zacisnęły się na krótką chwilą wokół jego szyi. Hope uśmiechnęła się mimowolnie. Mimo całej swojej nienawiści do Setha, dla jego przyjaciela naprawdę chciała jak najlepiej, a Scout robiła całkiem niezłe wrażenie. Może to dlatego, że czuła z nią pewną solidarność, jako że obydwie były ex zabaweczkami psychicznego, manipulującego ludźmi małolata, a może po prostu Scout wyglądała na… miłą. Na normalną.
– Hej, Scout – Chris odsunął ją od siebie delikatnie, choć nie ze względu na Setha, bo nie zwracał na swojego przyjaciela najmniejszej uwagi. – Nie byłem pewny, czy jeszcze tu będziesz… Wiesz, dzięki za wcześniej. Za tą szopkę przy mamie Hope. Nie wiedziałem co robić, chwytałem się byle głupoty…
– Och, byłeś świetny – zaśmiała się Scout, delikatnie trącając jego ramię.
– Tak, kawał dobrego aktorstwa – potwierdziła Hope, posyłając mu uśmiech. – Nie wiem, czy to komplement, ale naprawdę dobrze kłamiesz. Nie mam pojęcia jak wyjaśnię mamie, że nie chcę utrzymywać z tobą kontaktu po tym wszystkim, ale sam rozumiesz…
– Więc ty naprawdę sądzisz, że tak to się skończy? – przerwał jej Seth, opadając z powrotem na kanapę i odpalając papierosa. – Myślisz, że rano wyjedziesz i tak się rozstaniemy?
– Ja nie myślę, Seth. Ja to wiem. Tym, co powiedziałeś dzisiaj przy mamie spaliłeś wszystkie mosty, nie ma już odwrotu. Nie mogę uwierzyć, że sam tego nie widzisz…
– A ja nie mogę uwierzyć, że nie widzisz jak bardzo ci pomogłem! 
Pomogłeś? – zaśmiała się w głos, w końcu zaszczycając go swoim spojrzeniem. Seth wyglądał już na poważnego, wpatrywał się w nią ze skupieniem wyrysowanym na twarzy. Hope nie mogła uwierzyć, jak szybko wytrzeźwiał i zaczęła rozważać, czy jego wcześniejszy stan nie był udawany. – Powiedziałeś mojej matce, że mnie pieprzysz, a co gorsza, że mnie kochasz! Skąd ci to w ogóle wpadło do głowy? Chciałeś mi dowalić?
– Pomyśl przez chwilę. Mój ojciec powiedział jej, że się pieprzyliśmy. Nie on jeden, ale to zdecydowanie dość wiarygodne źródło informacji. Co miałem zrobić? Zaprzeczać? Od tego jesteś ty, laleczko, ja nie zaprzeczam. Do kurwy nędzy, to ode mnie pierwszy raz to usłyszała, czemu miałbym teraz powiedzieć, że to głupi żart, który nie znudził mi się od miesięcy?! Dodając, że cię kocham sprawiłem tylko, że zabrzmiało to tak bardzo niewiarygodnie, że nawet ja nie byłbym w stanie w to uwierzyć, zmieniłem w głupią komedię coś, co prawie wyszło na jaw!
– Co ty pieprzysz…
– Czy to możliwe, że pieprzę swoją własną siostrę? Oczywiście, że tak, nie mam w sobie za grosz zasad moralnych, chciałem dokopać matce, jestem potworem, za którego wszyscy mnie jednogłośnie uważacie – czemu miałbym nie zabawić się z takim słodkim, niewinnym ciałkiem? A czy to możliwe, że kocham córkę znienawidzonej przeze mnie kobiety? Kurwa, czy to możliwe, że kocham kogokolwiek? To brzmi jak głupi żart. I tyle wyniesie z tego Sheryl, gwarantuję ci.
– Ach, czyli w zasadzie powinnam ci jeszcze za to podziękować?
– To nie moja wina, że poczułaś się zraniona. – Wzruszył ramionami, a na jego twarzy znów pozostała jedynie pusta obojętność. – Ostrzegałem, żebyś się nie zakochiwała. Ratowałem ci dupę, laleczko i tak, szczerze mówiąc, powinnaś mi za to podziękować.
– Dobre sobie!
– Jeśli mogę się wtrącić… - Scout zaczęła nieśmiało, ale Hope natychmiast skierowała na nią swoje wściekłe spojrzenie.
– Nie możesz! Nawet nie wiem, kim jesteś! Nie znasz sytuacji, jeśli zaczniesz teraz bronić Setha to przysięgam, że przestanę nad sobą panować!
– Nie znam sytuacji, ale znam Setha. I uwierz mi, że jestem bardzo daleka od bronienia go w jakiejkolwiek sprawie po tym, co mi zrobił. Chciałam tylko powiedzieć, że to brzmi całkiem logicznie dla osoby z zewnątrz i… no, możesz użyć tej wymówki przy swojej mamie, jeśli kiedykolwiek o to zapyta.
– Zastanowię się – mruknęła cicho Hope, nieco zawstydzona swoim wcześniejszym wybuchem. Scout naprawdę wydawała się w porządku i nie chciała przyznać przed samą sobą, że jedyny powód, dla którego na nią nakrzyczała to dlatego, że poczuła się zagrożona.
– Swoją drogą, Chris, mamusia mówiła coś w drodze do hotelu? – zapytał Seth, kiedy Hope wróciła do ignorowania go przy pakowaniu swoich rzeczy.
– Nie była zbyt rozmowna. Powiedziała, że pojawi się tu z samego rana, kiedy odprowadziłem ją do recepcji i… to by było na tyle.
– Świetnie. W takim razie muszę pośpieszyć się z pakowaniem, już prawie świta.
– Więc… naprawdę chcesz wrócić do Seattle? – zapytał blondyn nieśmiało, ale Hope nie zdążyła odpowiedzieć.
– Nigdzie nie wróci – przerwał im prędko Seth. – Nikt jej na to nie pozwolił.
– Problem w tym, że wcale nie potrzebuję twojego pozwolenia, skarbie. Nigdy nie potrzebowałam, ale wiesz co? Dopiero teraz naprawdę to widzę. Jesteś słaby, Seth, tak strasznie słaby bez tych swoich kumpli-wielkoludów i idiotycznych gadek! Co mi, kurwa, zrobisz? Tknij mnie, a twoja własna matka tak się do ciebie dobierze, że wylądujesz w pierdlu na długie lata! Może dostaniesz cele obok swojego przyjaciela, syna tego sadystycznego dupka z dużą piwnicą!
– Więc tak chcesz to rozegrać? Pogrozić mi policją?
– Jestem kobietą, Seth, mam w rękawie wystarczająco wiele asów! Ława przysięgłych zwykle nie lubi gwałcicieli, tych okrutnych tym bardziej, ale jak się dowiedzą, że jestem twoją biedną, młodszą siostrzyczką… o, stary, chcę widzieć jak się z tego tłumaczysz! Już się ciebie nie boję, Seth. Możesz mnie zabić, zanim uda mi się wykonać jeden telefon – wiem, że możesz. Ale już mi nie zależy. Nie boję się.
– A co z Dwayne’em? Jego też się nie boisz? Skoro o gwałtach mowa...
– Dwayne w tym momencie znajduje się gdzieś na szarym końcu listy moich problemów, za to ty i wszystko co z tobą związane zajmuje spokojnie pierwsze dziesięć, dwadzieścia miejsc, więc wiesz co? Nie, tym też nie dam ci się zastraszyć.
– Dobra, lalko. Zrobię to. – Odwróciła się gwałtownie na dźwięk tych słów, spodziewając się, że może mówić o czymś, co mogłoby jej zagrażać, ale on nawet się nie poruszył. Brunetka niczego nie rozumiała.
– Co zrobisz, Seth?
– To, czego tak bardzo chciałaś. Zabiję Dwayne’a.
– Nie potrzebuję już twojej pomocy – warknęła, ale zaraz wpadło jej do głowy, że tę kwestię akurat mogłaby przemilczeć. Naprawdę chciała, żeby ktoś pozbył się Dwayne’a i wciąż uważała, że to Seth jest odpowiedzialny za cały ten syf, który się z jego powodu wytworzył, więc dlaczego miałaby teraz odmawiać? Poza tym, za zabójstwo można kogoś wsadzić na całe życie, za gwałt kiedyś w końcu wyjdzie.
– Nie? – Wyglądał na szczerze tym faktem zdziwionego. – Dobrze więc, może faktycznie dorosłaś. A może po prostu spodobało ci się, że twoją dupę może oglądać pierwszy lepszy oblech na bezpłatnych stronkach porno i podoba ci się twoja nowa popularność. W Basin City ludzie cię nie znają, ale jak myślisz, jak przyjmą cię z powrotem na uczelni?
– To nie twój problem. Czemu w ogóle miałoby cię to obchodzić?! Po prostu chcesz mnie zatrzymać.
– A, więc chcę cię zatrzymać… a tak dokładnie to dlaczego? Nie wpadło ci do głowy, że może jednak odrobinę mi zależy? Byłe lalki też mają swoje przywileje, zapytaj Scout – zaśmiał się.
– Chyba jakoś tego nie zauważyłam… – mruknęła pod nosem Scout.
– Przecież cię nie zabiłem za to, że wypinasz teraz dupę przed moim najlepszym przyjacielem, prawda? – zaśmiał się. – To drobne przywileje, ale zawsze. A zabicie Dwayne’a to w połowie mój własny interes.
– I jak miałoby to wyglądać? – zapytała Hope, wciąż trzymając się na dystans i ani przez chwilę nie zaprzestając pakowania. – Wrócisz ze mną do Seattle, dalej będę musiała znosić twój obleśny dotyk, kiedy mama tylko odwróci wzrok, a za to jak ci się zechce, to zabijesz Dwayne’a? Nie jestem już tak naiwna, Seth.
– Wezmę kilka osób. Zaaranżuję to na wypadek, sprzeczkę z dilerem. Każdy bogaty dzieciak coś ćpa, a Dwayne jest wystarczająco bezczelny, żeby odmówić płacenia nawet z wypchanym po brzegi portfelem, potrzebuję tylko trochę czasu, żeby wybadać teren.
– Widzisz?! Potrzebujesz „tylko trochę czasu”, dokładnie tak jak mówiłam. A ja doskonale wiem, co to oznacza. Układ dalej pozostanie dokładnie taki, jaki jest teraz, po prostu będziesz mnie kusił wizją pozbycia się Dwayne’a, na co będę czekała i nigdy się nie doczekam. Pieprz się, Seth, nie mam już cierpliwości na takie propozycje. – Warknęła, kiedy cała nadzieja wyparowała z niej jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki i nie zwracając już uwagi na to, że on chce coś jeszcze powiedzieć, wyszła do łazienki by pozbierać swoje kosmetyki. Zamknęła za sobą drzwi, ale nie zdążyła przekręcić zamka. Siła odrzutu popchnęła ją na ścianę, a jego mocne dłonie przycisnęły do niej upewniając się, że pozostanie w tym miejscu na dłużej.
Patrzył na nią z góry, z typową dla siebie złością, ale ona milczała. Starała się nie zwracać uwagi na ból w ramionach, które ściskał, wciskała się w ścianę jeszcze mocniej by tylko uniknąć jego ciepłego oddechu. Było coś naprawdę przerażającego w człowieku, który patrzy na ciebie spod posiniaczonej twarzy. Tym razem nie uderzyło w nią nawet to, że to jest Seth, ale raczej fakt, że ktoś, kto tak dostał, musi już naprawdę nie bać się ciosów. Żadnych. Wołanie Chrisa było w tym momencie zbędne. Nie chciała wyjść na tchórza, nie tym razem. Po raz pierwszy Seth zaczął jej słuchać i jeśli teraz miało się to zmienić – w porządku, jej błąd, że opuściła bezpieczny grunt ze świadkami w pobliżu. Mógł ją uderzyć, poddusić, zwyzywać, nawet wziąć wbrew jej woli, ale nie mógł jej zrobić nic, czego wcześniej już z jego rąk nie doświadczyła.
– Nigdy więcej nie podważaj każdego mojego słowa w czyjejś obecności – syknął, jedną z dłoni przenosząc na jej gardło i podnosząc jej szczękę tak mocno, że omal nie zaczęła się dławić. Mimo woli Hope jednak się uśmiechnęła.
– Znam te słowa – mruknęła, a on odsunął dłoń, pozwalając jej mówić. – To słowa twojego ojca, powiedział dokładnie coś takiego do mamy, zanim pierwszy raz ją pobił. Opowiadała nam o tym, pamiętasz?
– Nie pierdol.
– Jesteś do niego o wiele bardziej podobny, niż chciałbyś przyznać. Więc proszę – obij mi twarz, skop żebra, a ja rano wezmę swoje torby i ucieknę, dokładnie jak mama wtedy. Historia lubi się powtarzać.
– Naprawdę sądziłem, że jesteś bardziej zawzięta, lalko, zawiodłem się na tobie – warknął, ignorując jej słowa. Zimne kafelki zaczęły być dla niej naprawdę nieprzyjemne i mimowolnie złapała go za nadgarstki, próbując od siebie odsunąć. – Po tym wszystkim, co ze mną przeszłaś, masz okazję dostać jedną, jedyną satysfakcjonującą rzecz – pozbycie się swojego skretyniałego byłego faceta. A co ty robisz? Tchórzysz.
– Jeśli to ma oznaczać bycie twoją lalką przez choćby kolejną godzinę…
– Więc nie będziesz moją lalką.
– Och, serio? To, że przyciskasz mnie do ściany, naprawdę dobrze świadczy o chęci poprawy…
– Nie chcę się poprawić. Szczerze mówiąc naprawdę mam ochotę zabić tego skurwiela. Ale jak inaczej mam to wytłumaczyć przed Chrisem?
To ją zastanowiło. Czy Seth naprawdę musiał się z czegokolwiek przed kimkolwiek tłumaczyć? Po zeszłej nocy była w stanie twierdzić, że tak. W końcu jego znajomi wcale nie słuchali go aż tak posłusznie, jak jej się wcześniej zdawało. Jeśli naprawdę w tej sprawie ich wspólny interes się pokrywał…
– Zgodzę się, jeśli nie będziesz więcej traktował mnie jak swoją własność.
– Oczywiście, lalko.
– I to był ostatni raz, kiedy zwróciłeś się do mnie „lalko”, prawda?
– Tak, Hope.
– I puścisz mnie teraz?
Odsunął się zaraz, rozkładając ręce w geście poddania.
– Jeśli ktoś spyta, powiesz, że błagałaś mnie, żebym to zrobił – powiedział tylko, uśmiechając się pod nosem.
– Na pewno…
– I lepiej pomyśl nad wymówką, dlaczego nie wracamy do Seattle.
– Słucham?
– Jeszcze nie. Muszę coś przygotować na miejscu. A ty tu ze mną zostajesz.
– Nie jestem już twoją lalką…
– Nie, teraz jesteś wspólnikiem. Masz ostatnią szansę, żeby się wycofać.
– Coś wymyślimy.

* * *

Kiedy tego dnia wstało słońce, wszystko ogarnęła błoga cisza. W całym mieszkaniu słychać było jedynie powolne, głębokie oddechy pogrążonych we śnie młodych ludzi. Z pewnej odległości wyglądali bardzo niewinnie. Wysoki blondyn kulił się na podłodze, mocno przytulając do siebie niemal wczepioną w jego ciało dziewczynę o długich, kręconych włosach zakrywających obydwie twarze. Do snu zdjął swoją koszulkę, ale wciąż pozostał w dżinsach, na których tu i ówdzie nietrudno było dostrzec ciemne plamy krwi. Scout leżała w samej bieliźnie, a zwinięta wokół ich ciał kołdra nie pozostawiała wiele dla wyobraźni. Miała szczupłe, napięte ciało, bardzo ładne, jeżeli nie zważać na wszechobecne na skórze blizny. W skąpym świetle poranka błyszczały swoją bielą niczym wystające z ciała kości, nieme ostrzeżenia. Niektóre, większe, wciąż były różowe, jak gdyby nigdy nie dane im było się zagoić. Obserwując je, Hope odrywała chwilami wzrok by popatrzeć na własne ciało. Wiedziała, że fioletowo-żółte siniaki niedługo znikną, pod palcami czuła nienaturalne wypukłości, ale te nie miały jej zostać na zawsze. W pamięci wciąż pozostał jej widok poprzedniej lalki Setha, Ann. I jedno pytanie: Dlaczego mnie udało się tego uniknąć?
Hope nie miała wielkich złudzeń na temat ich nowego układu. W głębi duszy wiedziała, że Seth nie ma wspólników. Nie mogłaby nim nazwać nawet Chrisa. Mimo wszystko była pełna nadziei, bo jeśli udałoby się jej prawidłowo rozegrać całą tę sytuację, mogłaby się pozbyć Setha raz na zawsze. Czy naprawdę tego chciała, to już zupełnie inne pytanie, jednak mimo wszystko wiedziała, że nadszedł ich koniec i jedynie to, w jaki sposób on nastanie leżało jeszcze w jej rękach.
Dziwnie się czuła, leżąc obok mężczyzny, któremu zwykle ciężko było odkleić się od niej chociaż na chwilę, kiedy teraz leżał prawie po drugiej stronie łóżka, jedyny kontakt utrzymując z nią poprzez szarpanie w swoją stronę tej samej kołdry. Hope zawsze uważała, że Seth najlepiej wygląda, kiedy śpi i nawet teraz wszystkie te opuchnięcia, siniaki i nie do końca jeszcze zaskrzepione rany nie były w stanie do końca zepsuć jego całkiem przyjemnych dla oka rysów twarzy. Zastanawiała się, czy to właśnie on był najlepszym i zarazem najgorszym, co mogło jej się w życiu przytrafić, nie spodziewała się już nigdy więcej spotkać kogoś równie przystojnego, równie interesującego, równie niebezpiecznego… Kiedyś ta myśl napawała ją ulgą, teraz tylko przerażała. Za kilka dni, może za miesiąc, będzie zmuszona wrócić do tego życia, które porzuciła wraz z przyjazdem Setha. W przyszłym roku wróci ma uczelnię, znajdzie pracę, wróci do starych znajomych. Ale tak naprawdę nic już nie będzie takie samo. Jej najlepszy przyjaciel nie żyje, przyjaciółka może nigdy nie wrócić do miasta lub zerwać z nią wszelki kontakt, a na dodatek jej były chłopak… Wolała o tym nie myśleć, zwłaszcza że to ona sama miała przyczynić się do pozbycia Dwayne’a. W świetle dnia nocne pomysły nie wydają się już takie dobre.
Kiedy skończyła brać prysznic, w kuchni ktoś już się kręcił. Wciąż było bardzo wcześnie i po wczorajszym dniu nie spodziewała się, by ktoś był na nogach przed południem. Owinięta ręcznikiem zajrzała przez drzwi, ale nikogo nie zobaczyła. Ubrała się więc czym prędzej i wciąż susząc jeszcze ręcznikiem swoje mokre, ciemne włosy weszła do kuchni, zwabiona zapachem świeżo zaparzonej kawy. Na widok Scout nieco się cofnęła, ale teraz głupio już byłoby jej się wycofać. Dziewczyna uśmiechnęła się do niej jak gdyby znały się od lat, a Hope odwzajemniła to wbrew sobie, wciąż nie wiedząc co myśleć.
– Czekałam, aż wyjdziesz, kawa jest jeszcze gorąca. Napijesz się?
– Och, jasne. Chętnie – Hope odwiesiła ręcznik i za chwilę trzymała już w rękach duży kubek parującej, czarnej cieczy, spoglądając kątem oka na stojący na stole talerz z kanapkami.
– Zrobiłam dla wszystkich, Chris chyba nie będzie miał mi za złe – wyjaśniła Scout, widząc na co patrzy brunetka. – Częstuj się, ja nie jadam śniadań. W ogóle niewiele jadam przed wieczorem. W szpitalu ciągle wmuszali we mnie żarcie w najmniej odpowiednich chwilach, a mi jedzenie smakuje dopiero po zmroku. To taki bunt. Głupi, nie?
– Bo ja wiem… - Hope zawahała się, nieco onieśmielona taką szczerością ze strony prawie obcej osoby. W Seattle to wcale nie uchodziłoby za dziwne, ale w Basin City ludzie byli zwykle zamknięci, wściekli i skupieni wyłącznie na sobie. Dziewczyna robiąca z rana kanapki, których sama nawet nie je i częstująca ją kawą z uśmiechem na ustach nijak nie wpasowywała jej się w ten obraz. W dodatku ta wzmianka o szpitalu… Hope czuła, że właśnie narusza czyjąś prywatność, nawet jeśli o nic nawet nie zapytała.
– Wczorajszy dzień był zdrowo popieprzony, nie? – zaczęła na nowo, zanim Hope zdążyła się z tego wyplątać. – Nie było nawet jak porządnie się przedstawić i w ogóle. Pewnie domyślasz się kim jestem, ja o tobie też co nie co wiem. Zresztą, ktoś już ci to pewnie mówił, ale wystarczy na ciebie spojrzeć, żeby wiedzieć, że jesteś lalką Setha. Jesteś tak strasznie w jego typie…
– Tak, słyszałam. Wychudzona, z przerażeniem wymalowanym na twarzy… Ofiara idealna.
– Hej, pamiętaj, że mnie to też dotyczy – zaśmiała się Scout, delikatnie zamykając drzwi do sąsiedniego pokoju. – Albo dotyczyło. Wiesz, o szpitalu dla czubków wiele można powiedzieć, ale to jedno na pewno – uczą cię tam jak nie być ofiarą. Nie lekarze, oni gówno wiedzą. Za to inni pacjenci… Albo zaczniesz ich naśladować, albo potniesz się tymi paroma prywatnymi przedmiotami, które jeszcze pozwolono ci zatrzymać. Znałam tam gościa, który sam siebie zadusił poduszką, mówię ci! Widziałam na własne oczy, część z niej zjadł, ale nie cała przeszła przez przełyk, więc… Och, nieważne zresztą – zaśmiała się, popijając kawę. – Chcę tylko powiedzieć, że to zbiorowisko świrów. Uczyłam się od najlepszych.
– Więc Seth niczym cię już nie zaskoczy?
– Wczoraj mnie zaskoczył. Kiedy z tobą rozmawiał. Na Setha nic cię porządnie nie przygotuje, bo on nie działa według instrukcji. Ale jakoś sobie z tym poradzę…
– Chyba… Nie do końca wiem o czym mówisz.
– To nie szkodzi! Nie, to nawet lepiej. Chcę tylko spytać o jedno… Wyjeżdżacie? Chcesz zabrać ze sobą Setha?
– Wyniosę się stąd, kiedy… Kiedy będę mogła. – Wzruszyła ramionami. - Nie dziś. Ale Seth zostaje. Zrobię wszystko, żeby został.
– Ach, nie musisz się tym przejmować. On na pewno zostanie.
– I nie przeszkadza ci to? Jeśli ty i Chris…?
– Mi? W życiu. Niech patrzy. To będzie piękne przedstawienie. I wiesz co? Tym razem to lalki grają główną rolę. Seth będzie musiał się z tym pogodzić.

19 komentarzy:

  1. Jak dla mnie rozdział po tak długiej przerwie nie odbiega znacznie od Twoich standardów, jest naprawdę świetny :D Cóż, jak zwykle czytało mi się meeega przyjemnie i miałam w sumie trochę racji - Hope dla Setha nie jest już tylko lalką... Jest znacznie kimś więcej i Seth musi być tego świadomy, jak tak bardzo chce ją przy sobie zatrzymać i pozbyć się Dwayne, który może skrzywdzić Hope(jego ukochaną xD). Także zobaczymy, co będzie dalej, ale ja jestem na TAK. Genialny rozdział, aczkolwiek bardzo krótki nad czym ubolewam :( Z niecierpliwością czekam na kolejny i... mam nadzieje, ze skończy się miedzy nimi... dobrze <3
    Pozdrawiam :D
    PS: Poproszę Instagrama, chętnie zaobserwuję :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Być może jestem za bardzo krytyczna, albo Ty zbyt pobłażliwa, w każdym razie dziękuję ;* Podniosłaś mnie nieco na duchu ^^. Ostatnio w moim pisaniu więcej przerw niż pisania i moim zdaniem na dobre mi to wcale nie wychodzi ;/ Raz że Wy musicie czekać, dwa że jak w końcu siadam do Worda to nie mam zielonego pojęcia co ja robię ;p Rozdział faktycznie jest krótki, a miał być jeszcze bardziej... Na to mam zresztą wytłumaczenie - jestem już bardzo blisko końca historii i chyba nie do końca jeszcze chcę ją kończyć xd

      A co do Instagrama to mogę wszem i wobec podać - mój nick to psychofan_ więc jeśli ktoś jest ciekawy kto kryje się za tą pisaniną to zapraszam serdecznie ;D Jeśli tylko skapnę się, że to Ty (lub ktoś inny z tego bloga ;)) to też bardzo chętnie zaobserwuję, chce Was zobaczyć! :D

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jaki miałam głupi i szeroki uśmiech jak zobaczyłam że dodałaś rozdział. Wchodziłam tu codziennie i się doczekałam! Rozdział tak jak poprzednie - genialny - więc śmiało możesz się pod nim podpisać.
    Nareszcie Hope postawiła się Seth'owi, ale dziwnie mi ze świadomością że ona nie jest już jego lalką.. cóż, mam nadzieję że mimo tego będą między nimi jakieś pikantne wątki :D
    Uwielbiam Twoje opowiadanie, zresztą przeczytałam wszystkie poprzednie i uwielbiam je tak samo, bo tak bardzo różnią się od innych, że przyjemnie mi się czyta o psychopacie i jego naiwnej lalce, tak jestem dziwna ;p wracając, zbliża się koniec tej historii, ale mam nadzieję że będę mogła przeczytać jakieś dzieło z pod Twojej ręki ;)
    oczywiście z niecierpliwością czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To tylko mi się wydaje, że on taki beznadziejny? xd Albo poprzednie wydawały mi się lepsze choć nie były, jeszcze taka opcja pozostaje ;)
      Myślę, że o brak pikantnych wątków pomiędzy tą dwójką akurat nie masz się co martwić ;) Seth to Seth i na jakikolwiek układ by nie poszedł i tak będzie próbował ugrać coś dla siebie ;) Ludzie się w końcu nie zmieniają :)

      PS: Jeśli Ty jesteś dziwna, bo lubisz czytać o psychopacie i jego lalce, to kim jestem ja, że to piszę?! :D

      Usuń
    2. Ty jesteś geniuszem że potrafisz wykreować taką postać :D dobrze że mimo iż Hope nie jest już jego lalką Setth i tak ją przekabaci :D życzę duuuuużo weny żeby natchnienie na Ciebie spłynęło i szybko napisała rozdział :D

      Usuń
    3. Dziękuję ;p Ostatnio nawet piszę stosunkowo sporo, ale nic nadającego się do publikacji ;( Zaraz lecę znowu próbować, oby oby ;)

      Usuń
  4. Wbrew pozorom, rozdział wcale nie jest najgorszy, tylko trochę krótki :D. Jestem ciekawa, czy plan Setha wypali, czy Hope później będzie próbowała od niego uciec, a może zbliżą się na tyle do siebie, że Seth uwolni swoje uczucia i zostaną `normalną` parą? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krótki jest na pewno, w zasadzie taki być musiał i to nie tylko dlatego, że czułam na sobie presję czasu ;) Niewykluczone, że wszystkie już będą krótkie. Poza ostatecznym. Ostatni rozdział będzie miał pewnie ze dwadzieścia stron... Mam nadzieję, że uda mi się jakoś sensownie go podzielić, bo już się o to martwię ;p

      Usuń
  5. Przede wszystkim, żadnego marudzenia! Są rozdziały i są przejściówki, czasem tak musi być, żeby móc popchnąć akcję do przodu! Więc nie ma co się przejmować, tylko trza zacisnąć ząbki i pracować dalej :D
    I w sumie nadal nie wiem, co mnie przyciąga do psychopaty i jego lalki, ale nadal mi się czyta tę historię mega dobrze. Ponadto chcę ją zobaczyć skończoną. Więc masz się nie poddawać, zrozumiano? :3
    Więc czekam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skończę ją, choćbym miała przy tym umrzeć ;) I szczerze powiedziawszy mocno mnie pociesza myślenie o tym rozdziale jak o przejściówce, dzięki za podrzucenie tego pomysłu ;)
      A co Cię przyciąga, cóż, stawiam na urok osobisty. Mój albo Setha ;)

      Usuń
    2. By the way: poprawię Ci format, bo się totalnie rozjechał XD

      Usuń
    3. Bardzo dziękuję ^^
      Btw. całkowicie zapomniałam o betowaniu przez to całe pisanie rozdziału na gwałt po dziesięcioletniej przerwie... Właśnie teraz sobie o tym przypomniałam, geniusz! :(

      Usuń
    4. Nie przejmuj się, poprawiłam wszystko, co zauważyłam, jeśli chodzi o błędy ^^

      Usuń
    5. Jesteś niezastąpiona ;*

      Usuń
    6. Zawsze do usług. :3

      I IMHO lepiej rzadziej, ale za to dłuższe.

      Usuń
    7. Oki, jeden i póki co jedyny głos na rzadziej i dłuższe ;)

      Usuń
  6. Z jednej strony długie, ale rzadziej, z drugiej strony częściej, ale krócej też dobre rozwiązanie :D Ja się dostosuję do tego, jak zrobisz :D Najbardziej mi zależy na tym, aby opowiadanie dobrnęło do konca, bo... zaczęłam je czytać od nowa :D Nieważne, jak będziesz dodawać, wejdę i przeczytam, tak jak zawsze, a jestem z tobą od prawie początków :D (Zaczęłam czytać, gdy bylam w połowie gimnazjum, a już po maturze i na studia idę :O) Także miłego pisania i weny, a ja czekam :) :*
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrnie do końca, dobrnie, to macie jak w banku ;) I to stosunkowo niedługo (chociaż przy mojej częstotliwości dodawania rozdziałów, to kto wie... zakończenie spokojnie mogło być już opublikowane w styczniu tego roku, ale gdzieee tam).
      Wow, połowa gimnazjum. Mniej więcej wtedy zaczynałam pisać i publikować sama... A teraz właściwie kończę powoli studia. Czas leci za szybko ;)

      Usuń

Powiadomienia o nowych notkach teraz wyłącznie na facebooku!
Zapraszam do zajrzenia i polubienia ;)

Wejść:

Obserwatorzy