Wchodzisz
do autobusu pełnego obcych Ci osób. Jest jeszcze wcześnie, wszyscy są więc
rozleniwieni i śpiący. Kobieta dwa siedzenia dalej przysnęła i pochrapuje
cichutko w rytm silnika. Rozglądasz się bez większego zainteresowania, tego
poranka nie masz do przejrzenia żadnych notatek, a Twój telefon jest zbyt słabo
naładowany, by słuchać na nim muzyki. Chcesz tylko zabić czymś czas...
Przystanek
później wsiada do autobusu ktoś nowy. To kobieta, czy raczej dziewczyna, bo jej
wygląd wskazuje jeszcze na wiek nastoletni. Nie wyróżnia się jakoś
szczególnie - nie jest ani przesadnie piękna, ani przerażająco brzydka.
Poza Tobą nikt nie zwrócił chyba na nią uwagi... No, może oprócz tej
grupki chłopaków spod okna, tak bardzo zdesperowanych, że gwizdnęliby na każdą posiadaczkę
biustu bez względu na kolor jej włosów, rysy twarzy, czy (broń Boże!)
osobowość.
Nowoprzybyła dziewczyna staje zaraz przy
drzwiach, wysiądzie więc pewnie na najbliższym przystanku. Tym bardziej
skupiasz się na tym, by zapamiętać jak najwięcej z jej cech, choć nie masz
pojęcia, po co Ci to. Dziewczyna jest niska i drobna, co jeszcze ujmuje jej
lat, nawet pomimo mocnego makijażu na twarzy. Nie możesz oczywiście tego
wiedzieć, ale ona uwielbia malować oczy. Dawniej robiła to by poprawić
mankamenty urody, teraz uznaje to za sztukę, a właściwie za jedyną jej część,
która dziewczynie wychodzi. Widzisz, ona nie potrafi rysować, jej pismo jest
koślawe, a głos nie brzmiałby dobrze nawet po komputerowej obróbce. Podobno
potrafi pisać... Ale cóż to w dzisiejszych czasach za umiejętność?! Gdyby tak
miała głowę do fizyki, albo chociaż potrafiła zrobić z komputerem coś więcej
niż załączenie Worda, internetu, Photoshopa i podłączenie doń myszki, która non
stop się urywa... Może wtedy nie musiałaby podróżować tym kolebiącym nieustannie
autobusem, wysłuchując chrapania współpasażerów. Może byłaby kimś więcej niż
tylko tą brunetką, którą widzisz, z nieobecnym spojrzeniem i setkami różnych
historii odbijającymi się w zielonych tęczówkach. Może byłaby bogata, choć
nieszczęśliwa. Gdyby los pozbawił ją wyobraźni i dał w zamian zmysł biznesu,
czy umysł wynalazcy... Gdyby od dzieciństwa nie bawiła się w pisarkę i gdyby
jej pierwszego opowiadania nie musiała pisać za nią mama, bo ona była zbyt
mała, by je zapisać... Gdyby straciła wszytko, co ma teraz – tak. Pewnie
mogłaby być kimś więcej. Nie tak wyglądają jednak jej pragnienia.
Do Twojego przystanku pozostało dziesięć minut. Zupełnie nie wiesz już, co
ze sobą zrobić... Ponownie patrzysz w jej stronę. Odwróciła się teraz i jedyne,
co możesz oglądać, to jej ciemnobrązowe włosy opadające łagodnie wzdłuż
kręgosłupa aż po wcięcie w talii. Mają w sobie odrobinę zbyt dużo lakieru, ale
wiatr i tak zdołał je już zniszczyć. Zawsze to robi... a ją zawsze to
denerwuje. To samo uczucie towarzyszy jej już od lat... Za żadne skarby świata
nie pozwoliłaby ich jednak ściąć.
Przez
Waszą krótką wspólną podróż jej fizyczności nauczyłaś się na pamięć. Zapomnisz
o niej już za parę dni, żaden szczegół nie przyciągnął przecież twojej uwagi...
Na pierwszy rzut oka nie jest nikim wyjątkowym, fizycznie tylko troszkę
wyróżnia się z tłumu. Nie zastanawiasz się nad tym, jaka jest w środku. Nie
chciałabyś się z nią zaprzyjaźnić. Jej mina wskazuje na wyniosłość.
Nie
sądzę, by ktokolwiek już na początku znajomości mógł ocenić tę dziewczynę
poprawnie – na to potrzeba czasu. Tak naprawdę niewiele ma w sobie wyniosłości
– jest co najwyżej pewna siebie. Zdając sobie sprawę z kruchości życia stara
się prześmiać jego większość i bez wątpienia jej to wychodzi. Zdarza jej się
być w złym humorze, ale zawsze łatwo da się jej go poprawić. Choć jej ulubionym
zajęciem jest pisanie opowiadań z miłością w tle, nigdy nie była zakochana.
Często przeczy samej sobie. Zakochuje się we wszystkim, czego dawniej nienawidziła.
Uczucia, które żywi do kogoś lub czegoś zawsze są ogromnie mocne – bez
znaczenia, na ile są one pozytywne, a na ile nie.
Jest
perfekcjonistką w każdym calu...
Autobus
dotarł do kolejnego przystanku. Dziewczyna poprawia torebkę i nie oglądając się
za siebie stąpa w kierunku drzwi. Przepełnia ją ulga, bo w końcu może oderwać
się od Twojego wzroku... Zaczynała już coś podejrzewać.
I
nigdy się o tym nie dowiesz, bo też nigdy nie będziesz chciała wiedzieć, ale
nazywają ją Fancy
Fancy - po 5 dniach z krótkimi przerwami na sen i znienawidzonymi godzinami w pracy przeczytałam... nieeee - ja wchłonęłam "ucieczkę". Jak rozplątam myśli pomieszane z osobowościami bohaterów, które mną zawładnęły - napiszę coś sensownego... Póki co nie potrafię, idę spać, z otwartymi oczami wyobraźni... jak przez pięć ostatnich nocy. Jedyne co z głębi muszę to: dziękuję, wielka przyjemność po mojej stronie.
OdpowiedzUsuńNo patrz, dopiero dzisiaj znalazłam Twój komentarz, tak sprytnie go ukryłaś ;) Cieszę się, że Ucieczka Ci się spodobała. To moje wczesne dziecko, ale wciąż pałam do niego sympatią :) Chętnie poczytam, co masz na jej temat do powiedzenia, więc jeśli kiedyś znajdziesz chwilę i ochotę - będę cierpliwie czekać ;)
UsuńHej,
OdpowiedzUsuńPrzykro mi, ale z powodów osobistych jestem zmuszony zrezygnować z oceniania na pomackamy.blogspot.com. Bardzo przepraszam za zaistniałą sytuację, szczególnie za bardzo długie czekanie w kolejce, jednak proszę o wybranie innego oceniającego.
Q.