Informacje

Och, teraz znalazłam. No wczas.

36. W niebezpiecznych mężczyznach drzemie pierwotna siła, której nie sposób się oprzeć…

Po burzy poprzedniego wieczoru nastał absolutny spokój. W salonie, gdzie Hope zajmowała teraz swoje stałe miejsce na kanapie, z wygodnie wyciągniętymi nogami i ciężkim podręcznikiem w dłoniach, cisza była tak przenikliwa, że jedynym, co burzyło ją raz za czas był odgłos przewracanej drobnymi palcami kartki, albo głośniejsze westchnienie dziewczyny na widok kolejnego, niezrozumiałego diagramu do przeanalizowania. Hope zdawała sobie sprawę, że jej szanse na zaliczenie tego semestru maleją z każdą sekundą. Nieobecności były niczym w porównaniu z ilością materiału, który musiała przyswoić w niecały miesiąc. Nie chciała się poddawać, ale pomysł rozpoczęcia studiów od nowa w przyszłym roku zaczął wydawać jej się coraz bardziej kuszący… 
Skończyła kolejny rozdział, z którego znów niewiele zrozumiała, po czym wysunęła twarz zza książki. Promienie powoli zachodzącego słońca świeciły jej prosto w oczy, pomarańczowo-różowe światło ocieplało przyjemnie pokój i grzało ją w zaczerwienione policzki. Hope spojrzała w dół. Już od ponad pół godziny Seth wcale się nie poruszał, leżąc spokojnie z głową na jej kolanach i słuchawkami w uszach. Jego klatka piersiowa, wraz ze spoczywającym na niej telefonem, poruszała się powoli w górę i w dół, zgodnie z rytmem jego sennego oddechu. Hope odłożyła na bok książkę i sięgnęła po urządzenie. Nie zareagował, kiedy opuszkami palców musnęła jego ciało, a znikomy ciężar telefonu zniknął z jego piersi. Hope spojrzała na wyświetlacz i zatrzymała lecącą w tym momencie piosenkę. Nie doczekała się żadnej reakcji, Seth spał jak kamień po nieprzespanej nocy. Ona też nie czuła się wypoczęta, ale w przeciwieństwie do mężczyzny zasypiała czasem choć na godzinę, by później znów się przebudzić. Seth nie spał wcale, albo przynajmniej tak jej się wydawało. Nie odezwała się do niego ani razu, ale ilekroć budziła się z nękających ją koszmarów, leżał przy niej z otwartymi oczami, patrząc w sufit, oświetlany jedynie mierną poświatą ulicznych latarni. Nie patrzył na nią, ale palce na jej biodrze nieustannie kreśliły jakieś niezidentyfikowane wzorki. Próbując odczytać ich znaczenie, dziewczyna odpływała ponownie w niespokojny sen, by obudzić się chwilę później. Aż do świtu.
Delikatnie zdjęła mu słuchawki i odłożyła urządzenie na stolik tuż obok. Nie mając ochoty wracać do bezowocnej nauki, przyglądała się jego twarzy. Wyglądał o wiele gorzej niż w momencie, kiedy go poznała, ale wciąż było w nim coś bezwzględnie pociągającego, jakaś tajemnica, którą kryły zamknięte powieki. Nieskazitelnie piękne rysy twarzy, które przyciągnęły ją w tamtym barze, teraz zniekształcała opuchlizna. Skóra przy wewnętrznych kącikach jego oczu stała się sino-szara, tak samo jak mostek prawdopodobnie złamanego nosa. Lekko uchylone wargi były wyraźnie spuchnięte, a dolną z nich przecinała brzydka, ciemna blizna. Niedaleko lewego oka, przez policzek, biegło gojące się bardzo powoli rozcięcie, pamiątka po ciosie zadanym przez jego najlepszą przyjaciółkę. Z przeciętej brwi wciąż czasem sączyła się żywoczerwona krew, a jednak Seth wcale nie tracił przez to swego niecodziennego uroku. Przeciwnie. Hope miała wrażenie, jakby wszystkie te ślady dodawały mu jeszcze więcej męskości i sama ta myśl niepokoiła ją i przerażała. Coraz częściej zadawała sobie pytanie, na które nigdy nie dane było jej poznać odpowiedzi. Czy istnieje na świecie coś, co zdoła odrzucić ją od Setha?
Dopiero po dłuższej chwili przyłapała się na tym, że bezwiednie skubie palcami jego koszulkę, długimi paznokciami delikatnie drapiąc przy tym ukrytą pod nią klatkę piersiową. Uświadomiła to sobie, kiedy jego oddech zaczął przyśpieszać. Mężczyzna uchylił powieki, a pierwszym co zobaczył była jej twarz, zawieszona nad nim, wpatrująca się z nienaturalnym zainteresowaniem.Przecięte wargi rozjaśnił złośliwy uśmieszek.
- To trochę przerażające, lalko - mruknął niskim, zaspanym jeszcze głosem. – Zawsze się tak na mnie gapisz, kiedy śpię? 
- Nie, nigdy… - odpowiedziała zawstydzona, odwracając wzrok w inną stronę. – Czekałam aż się obudzisz i… 
- Nie mogłaś się oprzeć. – Wyszczerzył się w jej stronę w niemal uroczym, chłopięcym uśmiechu i Hope musiała naprawdę mocno się starać, by go nie odwzajemnić. 
- Wiesz, że wciąż jestem na ciebie wściekła, prawda? – przypomniała, starając się brzmieć poważnie, ale Seth jedynie prychnął w zniecierpliwieniu i podniósł głowę z jej kolan, by usiąść tuż obok i przyciągnąć ją do siebie. 
- Bardzo dziwnie to okazujesz – odparł, wyraźnie z siebie zadowolony, gdy udało mu się zmusić dziewczynę do zajęcia miejsca na jego udach i okrążenia go w pasie tymi chudymi, całkiem zgrabnymi nogami. 
- Staram się być miła, skoro i tak wyjeżdżasz… - mruknęła. – Bo wciąż wyjeżdżasz, tak? 
- Taak… - Jego wzrok zniżył się nieco, kiedy dłoń powoli zsuwała ramiączko stanika z odkrytego przez sweterek ramienia, by zaraz wsunąć się pod ubranie. Na skórze Hope pojawiła się gęsia skórka pod wpływem jego chłodnych palców. 
- Ekhm – odchrząknęła sugestywnie, a Seth tylko uśmiechnął się do niej, po czym posłusznie zabrał rękę z zapięcia jej stanika. – Więc… na długo tam jedziesz? – zapytała, mając nadzieję, że teraz łatwiej będzie go o cokolwiek wypytać. Na co dzień Seth był raczej uparty i niezbyt chętny do zwierzeń, ale żeby dostać się pod jej ubranie, był gotowy powiedzieć naprawdę wiele. Poza tym, w takich sytuacjach jak ta bywał zwykle o wiele bardziej potulny. Hope wiedziała, że nawet jeśli jej namolne pytania w końcu go zdenerwują, istnieje przynajmniej spora szansa, że nie wepchnie jej za to do gardła paczki tabletek. 
- Seth… - warknęła, gdy mężczyzna przez dłuższą chwilę był zbyt zajęty spoglądaniem na jej niewielki, ale za to ładnie odznaczający się pod ubraniem biust. 
- Hmm? 
- Pytałam, na ile tam jedziesz? 
- Och, na zawsze, laleczko. – Jego głos brzmiał całkowicie normalnie, jakby wcale nie powiedział niczego dziwnego i dopiero gdy ujrzał uniesione w zdziwieniu brwi swojej laleczki, domyślił się, że nie takiej odpowiedzi oczekiwała. – Tam jest mój dom – przypomniał jej. – Ja nie wyjeżdżam do Basin City, wracam tam. 
- Tak po prostu? I… mówisz mi o tym dopiero teraz? 
- A czego się spodziewałaś? – zaśmiał się, a Hope opuściła głowę, przez chwilę spoglądając jak umiejętnie jego palce radzą sobie z zapięciem jej obcisłych dżinsów. Tak naprawdę, to nie miała pojęcia, czego się spodziewała. Może po prostu… nie tego.Seth nie oczekiwał jednak od niej żadnej odpowiedzi. – No dalej, laleczko. Urządź mi ładne pożegnanie. 

Złośliwy uśmieszek na jego ustach stał się trochę bardziej szczery, kiedy jednym ruchem zdjął z niej nikomu niepotrzebną bluzkę, nie musząc zresztą wcale się przy tym wysilać, bo lalka współpracowała z nim wyjątkowo posłusznie. Ignorując jej lekko naburmuszony wyraz twarzy, przyglądał się uważnie jak czarny stanik kontrastuje z jej jasną, niemal białą skórą. Była tak delikatna, że w tym świetle widział nawet wyraźnie odznaczający się błękit naczynek, przecinany gdzieniegdzie drobnymi zaczerwienieniami – głównie pamiątkami po jego zębach i stanowczo zbyt mocnych uściskach. Czasem było mu jej nawet żal, kiedy tak patrzył na to pociągające, choć już mocno zmasakrowane ciało. Blada skóra przypominała mu porcelanę, była równie piękna i krucha. Zdawał sobie sprawę, że nie powinien jej uszkadzać, a jednak nie potrafił się oprzeć. Niszczenie tej nieskazitelności było dla niego bardziej satysfakcjonujące niż pozbycie się najgorszego z wrogów. To uczucie zepsucia czegoś tak pięknego… A lalka nigdy się nie skarżyła. Nie usłyszał od niej ani jednego prawdziwego zażalenia odkąd zaczął przecinać jej skórę ostrymi zębami i ściskać ciało tak mocno, że pękały naczynka. Z każdą kolejną bruzdą na ciele, lalka lgnęła do niego jeszcze bardziej. Że też miał szczęście zawsze trafiać na masochistki… A może każda kobieta w głębi serca jest jedną z nich i jedynie szuka mężczyzny, który jest w stanie z niej to wyzwolić?
- Więc w końcu zostawiasz mnie w spokoju? – spytała, krzywiąc się przy tym nieco, kiedy zacisnął zęby wokół jej obojczyka, na którym wcześniej składał delikatne pocałunki. 
- W spokoju? – powtórzył za nią ze śmiechem. – Myślałem, że już się znamy… 

Nie minęło nawet pięć minut, kiedy większość rzeczy z kanapy wylądowała na podłodze, włącznie z książką i telefonem, o które nikt już nie dbał. Pocałunki stawały się coraz gorętsze, a wszystkie zdarzenia poprzedniej nocy straciły na znaczeniu. Zdając sobie sprawę, że teraz może stracić go na zawsze, Hope odrzuciła od siebie wszystkie żale i uprzedzenia. Nie pamiętała o nich, gdy Seth był tak blisko, prawdopodobnie po raz ostatni. Kiedy otulił ciepłym oddechem to bardzo wrażliwe miejsce tuż pod jej uchem, by za chwilę zassać jej skórę pomiędzy miękkie wargi, dziewczyna wygięła się, przywierając do niego całkowicie. Ich ciała, choć wciąż ubrane, poruszały się w skoordynowanym, płynnym rytmie. Brunetka zacisnęła dłonie na jego brzuchu, za to Seth nieustannie przebierał palcami po jej bokach, prawdopodobnie doskonale wiedząc, jak bardzo jej się to podoba.
- Mogę zdjąć twoją koszulkę? – spytała cicho, uśmiechając się do niego, gdy oderwał się na moment od składania mokrych pocałunków na jej odkrytym karku i odsunął się nieco, patrząc na nią tymi swoimi ciemnymi, hipnotyzującymi oczyma. 
- Możesz robić wszystko, na co masz ochotę – odparł, ściskając mocno jej udo. – I kilka rzeczy, na które ja mam… - dodał po namyśle. 
- To coś nowego – odparła, kiedy jego bluza i T-shirt leżały już na podłodze. Jej drobne palce przemierzały powierzchnię umięśnionego brzucha kierując się w dół. – Pozwalasz mi rządzić? – spytała z ciężko ukrywaną ironią. 
- Nie rządzić – poprawił ją natychmiast. – Po prostu ten jeden raz mogę czasami liczyć się z twoim zdaniem… 
- Więc nie będziesz mnie gryzł? – spytała, mocno wbijając zęby w jego ramię. 
- Nie będę gryzł cię do krwi – obiecał, uśmiechając się złośliwie. 
- I nie będziesz mnie bił? 
- Kiedy ty to kochasz… – wyszeptał prosto do jej ucha, jednocześnie mocno uderzając ręką w miękki pośladek, a po ciele dziewczyny przeszły elektryzujące dreszcze. Nie mogąc się powstrzymać, odpięła guzik jego dżinsów. – To też lubisz, prawda? – spytał z przyklejonym do ust uśmieszkiem, kiedy Hope sugestywnie oblizała usta, powoli rozpinając zamek. 
- Bez zgryźliwych komentarzy – zastrzegła, muskając jego usta. 
- Postaram się. 

Niedługo potem wszystkie ubrania leżały już rozrzucone po całym salonie i chociaż Seth obiecał być delikatny, Hope była całkiem zadowolona, że nie całkiem dotrzymywał tej obietnicy… Lubiła jego stanowczy dotyk, nieraz ocierający się nawet o granice bólu i te szybkie, głębokie ruchy doprowadzające ją do pasji. Kiedy tylko zerwał z niej ostatnią część garderoby, złapał ją mocno w pasie i niemal siłą odwrócił na brzuch, przygważdżając do skórzanej powierzchni. Uderzyłaby się w twarz, gdyby mocniej nie pociągnął w górę jej karku i choć mruknęła, że mógł zwyczajnie poprosić, by się odwróciła, w odpowiedzi usłyszała tylko cichy śmiech. Kiedy uniósł w górę jej biodra i delikatnymi kopniakami rozłożył ugięte nogi, z ust jego lalki wydostało się ciche westchnienie.
- Wygodnie? – zapytał ironicznie, ale wcale nie czekał na odpowiedź. Dziewczyna przymknęła oczy i uśmiechnęła się z satysfakcją, gdy poczuła go w końcu w sobie, po tak długiej przerwie. Na moment zapomniała o wszystkim, co stało się ostatnio. O ich kłótniach, o Beau, o wczorajszym incydencie, z którego cudem uszła z życiem… Nic się nie liczyło, istniało tylko tu i teraz. Jego głośny oddech tuż przy jej uchu, jego ciało napierające na nią bez litości… Męskie dłonie, które pieściły ją całą, zaciskały się na karku, głaskały jej miękką skórę, docierały w każdy, najbardziej wrażliwy punkt… 
Wtem, nagle, po ponad dziesięciu minutach bezwzględnej przyjemności, do uszu Hope dotarł znajomy hałas. Zwykle rozpoznawała go już z daleka, ale ponieważ teraz ciężko było jej skupić się na czymkolwiek poza doznaniami dostarczanymi jej przez Setha, wtaczający się na podjazd pojazd usłyszała dopiero w ostatniej chwili. W pierwszym momencie pomyślała, że mężczyzna tego nie usłyszał. Zaraz potem przekonała się, że owszem – po prostu to zignorował. 
- Seth, mama! – krzyknęła w przerażeniu, próbując się podnieść, ale brunet natychmiast przygniótł jej kark z powrotem do siedziska, aż gładki policzek uderzył miękko w skórzaną powierzchnię. – Oszalałeś?! Puść mnie, musimy… 
Nagle po jego wcześniejszej delikatności nie pozostało ani śladu. Gdy Hope chciała odwrócić się w jego stronę, złapał ją mocno za biodra i ciężarem własnego ciała przygwoździł do kanapy, nie licząc się z tym, jak mocno zgniata jej piersi i brzuch. W żołądku poczuła nieprzyjemny ból, ale ten był niczym w porównaniu ze strachem, który ściskał go z każdą sekundą coraz mocniej. Przed chwilą słyszała wjeżdżający na podjazd samochód, cisza panująca teraz wyraźnie zwiastowała wyłączenie silnika. Hope wpadła w panikę. Sheryl była tuż obok, być może nawet już przed drzwiami, zaledwie kilka kroków od nich, a Seth wydawał się w ogóle nie zwracać na to uwagi! Hope była niemal w stu procentach pewna, że słyszy zza okna trzask bagażnika, a zaraz potem stukot szpilek Sheryl na podjeździe, później tuż przed drzwiami… Brzdęk kluczy. 
- Seth! – krzyknęła. Jej strach znalazł fizyczne ujście we łzach, które spłynęły po policzkach. Mężczyzna nagle przyśpieszył, a z jej ust mimowolnie wydostał się przedziwny odgłos – krzyk połączony z głośnym jękiem, którego za wszelką cenę chciała uniknąć. Nie czuła już bólu. Wyostrzone zmysły przestały nawet odbierać głośny, przyśpieszony oddech tuż przy jej uchu. Poddała się. 
Nagle wszystko ustało. Mężczyzna skończył, klucz przekręcił się w zamku. Dłonie Setha zniknęły z jej bioder, a Hope, nie myśląc wiele, zerwała się i łapiąc w biegu tylko te ubrania, które leżały najbliżej, uciekła do kuchni, nawet nie oglądając się na swojego brata. Dopiero tam, w pośpiechu zakładając na siebie sweter i plącząc się w nogawkach do połowy wciągniętych dżinsów, usłyszała trzask drzwi. Jej bielizna została w drugim pokoju. Teraz nie miała już szans, by ją odzyskać. Próbowała znaleźć sobie jakieś wytłumaczenie na wypadek, gdyby Seth nie zdążył się ubrać tak szybko, albo – co gorsza – gdyby nie chciał tego zrobić, ale nic nie przychodziło jej do głowy. 

Sheryl wkroczyła do salonu tuląc do siebie trzy duże, papierowe torby, zza których ledwo widziała drogę przed sobą. Rozejrzała się dopiero, kiedy z trudem zdołała odłożyć pakunki na stół, starając się niczego w środku nie wylać. Gdy spojrzała w lewo, jej oczom ukazał się straszny bałagan. Wszystkie poduszki leżały w nieładzie na podłodze, porozrzucane pośród części czyjegoś telefonu. Tuż obok stał jej syn, spoglądając na nią bez zainteresowania. Nie miał na sobie nic poza dżinsami, co było dość zastanawiające przy tak chłodnej temperaturze. Gdy Sheryl przeniosła na niego swój wzrok, chłopak szybkim ruchem schował coś do kieszeni. 
- Cześć – przywitała się, ale syn ją zignorował. Starając się za wszelką cenę nie tracić dobrego humoru, Sheryl otworzyła pierwszą z toreb, a po pokoju rozniósł się bardzo smakowity zapach. – Hope jest w domu? – spróbowała ponownie, nie licząc nawet, że dostanie odpowiedź, jako że Seth zajął się teraz zbieraniem części telefonu rozrzuconych po podłodze, ale tym razem jej syn uśmiechnął się szeroko i spojrzał na nią wyzywająco. 
- Oczywiście, że jest – odpowiedział, z jakiegoś powodu wyraźnie rozbawiony jej pytaniem. 
- Świetnie. Przyniosłam nam obiad, może choć raz zjemy razem, jak normalna rodzina… 
- Nie jest głodny – mruknął, choć Sheryl była pewna, że to nieprawda. Seth chciał po prostu zepsuć jej plany, jak zwykle. Cóż, nie tym razem. Puszczając ostatnią uwagę mimo uszu, kobieta uśmiechnęła się do niego, po czym schyliła się po baterię leżącą tuż obok jej stopy i podała ją Sethowi. Nie podziękował, ale wcale tego nie oczekiwała. 
- Powiesz mi, co tu się stało? – zapytała łagodnie, wracając do wykładania na stół zawartości przyniesionych przez siebie toreb. Gdyby nie odwróciła się do nich w ostatniej chwili, miałaby szansę zobaczyć w drzwiach kuchni bladą postać swojej córki, gestykulującą żywo w stronę Setha, który wyraźnie udawał, że tego nie zauważa. Odwrócił się plecami do dziewczyny i uśmiechnął w stronę matki. 
- A na co ci to wygląda? – odpowiedział pytaniem, a Hope zagryzła mocno wargi i złożyła ręce jak do modlitwy, doskonale wiedząc, że Seth obserwuje jej odbicie w ciemnym oknie naprzeciwko. Sheryl wzruszyła ramionami. 
- Na bałagan – odparła, znów przenosząc wzrok na syna. Brunetka zniknęła w głębi kuchni. – Po co odsuwałeś stolik i rozrzuciłeś te wszystkie poduszki? I dlaczego chodzisz bez koszulki, jest zimno… – Tego pytania Hope obawiała się najbardziej, ale Seth ani na moment nie tracił zimnej krwi. 
- Przestań wtykać swój długi nochal w sprawy, które cię nie dotyczą. Jestem w domu – warknął z przekąsem. – Mogę sobie chodzić ubrany jak mi się żywnie podoba. 
- Ale ten bałagan… 
- To nie jest żaden jebany bałagan! Kilka pierdolonych poduszek, jakiś zjebany stolik nie na swoim miejscu i ty to nazywasz bałaganem?! Proszę! – Złapał za leżący tuż obok niego wazonik i bezceremonialnie zrzucił go na ziemię. Porcelana rozbiła się na drobne kawałeczki. – Teraz jest bałagan. Nie, właściwie jeszcze nie. Może… - Chwycił kolejną ozdóbkę, tym razem jakiś dziwny, szklany flakonik, ale Sheryl natychmiast podniosła głos. 
- Nie waż się, Seth! To pamiątka po mojej babci! Jeśli to stłuczesz, to… - Jej krzyk zmieszał się nagle z dźwiękiem tłuczonego szkła. 
- To co? – Uśmiechnął się do niej szeroko. Sheryl wzięła głęboki oddech, potem drugi i trzeci… Próbowała się chyba uspokoić, ale jej twarz stawała się coraz czerwieńsza. Seth szczerzył do niej zęby, rozglądając się za innymi cennymi zbieraczami kurzu. W międzyczasie oparł się o stojak z płytami, który runął na podłogę z wielkim hukiem. – Ups…
- Seth, do kurwy nędzy! – Hope wyleciała z kuchni jak oparzona, natychmiast rzucając się na brata i wyrywając mu z ręki ramkę ze zdjęciem swego ojca. 
- Hope! – Sheryl niemal się zapowietrzyła, a córka spojrzała na nią ze strachem. – Język! 
- Mamo, to nie jest teraz… - próbowała coś powiedzieć, ale śmiech Setha prędko ją zagłuszył. – Z czego się tak cieszysz? – warknęła w jego stronę. 
- A ty nie widzisz, jakie to jest zabawne?! Ja niszczę jej super ważne pamiątki, a dostaje się tobie za twój… brudny język. – Przy ostatnich słowach uśmiechnął się do niej sugestywnie, ale brunetka to zignorowała. 
- Bardzo się cieszę, że przynajmniej ty się dobrze bawisz – mruknęła sarkastycznie, odkładając ramkę na miejsce. 
- Och, wcześniej bawiłem się dużo lepiej. – Jego głos zniżył się nieco, a oczy bezceremonialnie zatrzymały się na tyłku lalki, kiedy ta schylała się, by odłożyć przedmiot na swoje miejsce. Materiał dżinsów ślicznie się na nim opinał, a sama świadomość, że pod nim nie ma zupełnie nic, przyprawiała go o mocniejsze bicie serca. Jej majtki wciąż leżały bezpiecznie w jego kieszeni. – Może powiesz swojej mamie, jak zrobiliśmy taki bałagan, skoro tak bardzo chce wiedzieć? – Jego uśmiech stał się jeszcze szerszy, gdy lalka zgromiła go wzrokiem. Milczała. 
- Hope, czy coś się stało? – Sheryl spytała nagle z troską, zbliżając się o krok, ale Seth niemal natychmiast zastawił jej drogę. – On ci coś zrobił? 
- Jasne, pobiłem ją do nieprzytomności, zawlokłem do kuchni i zagadywałem cię, póki się nie obudzi… Dlaczego od razu myślisz, że to ja jej coś zrobiłem?! 
- Och, faktycznie Seth, bez żadnego wyraźnego powodu – zironizowała, posyłając spojrzenie rozbitemu w kącie szkłu. 
- Tak się składa, że to ona się na mnie rzuciła – odparł, nie spuszczając Hope z oczu ani na krótką chwilę. Dziewczyna wyraźnie robiła co mogła, by nie wyglądać na zaskoczoną takim wyjaśnieniem. W gruncie rzeczy, Seth prawie nie kłamał. Po prostu przemilczał pewne kwestie… 
- Hope? – Sheryl wyglądała na bardzo zaskoczoną. 
- Zdziwiłabyś się, jak potrafi być niegrzeczna, gdy mamy nie ma w domu… 
- Seth… - Brunetka syknęła ostrzegawczo, ale mężczyzna się tym nie przejął. 
- A co, może kłamię, siostrzyczko? Policz, ile razy ty mnie uderzyłaś, a ile ja ciebie. Nie chcę ci wypominać, ale w Basin City udało ci się rozwalić mi szczękę! 
- Dość tego – Sheryl przerwała im nagle, kiedy Hope już szykowała sobie odpowiedź na tę zaczepkę. – Przestańcie się kłócić, to miał być miły wieczór. Jedzenie już pewnie wystygło… Nie szkodzi, mogę je podgrzać… - Kobieta mruczała teraz raczej do siebie niż do nich, dopiero za chwilę orientując się, że oboje dziwnie jej się przyglądają. – No, na co czekacie? Hope, przynieś proszę talerze. Seth, gdybyś mógł posprzątać to, co rozbiłeś… 
- Ty chyba żartujesz… 
- Nie. To ci zajmie najwyżej minutę i… 
- Nie z tym – przerwał jej, wciąż wściekły. – Chcesz się teraz bawić w dom?! Zasiądziemy razem do kolacji i będziesz nas wypytywać co w szkole? 
- Och, skąd możesz wiedzieć, co się robi przy takich rodzinnych kolacjach, Seth? Nigdy takiej nie miałeś – powiedziała cicho Hope, uśmiechając się lekko na widok jego oburzonej miny. 
- To było bezczelne z twojej strony, lalko. 
- Tak? A to dlaczego? Bo to ja odebrałam ci tę szansę? Ja zabrałam ci mamę? No dalej, powiedz Sheryl to samo, co mi! On cię nie nienawidzi, mamo. Jest mu po prostu smutno, że nie zabrałaś go od ojca i myśli, że to przeze mnie! 
- Smutno?! – warknął. – Tak chcesz to nazywać? 
- Tak, Seth, bo w gruncie rzeczy ty wcale nie jesteś zły. Stałeś się zły, przez swój własny żal, owszem. Ale taki nie jesteś! Tak było ci po prostu łatwiej, co? Zwalać wszystko na nieobecną matkę. A czemu sam jej nie poszukałeś?! Znałeś przecież adres! 
- O czym ty mówisz? 
- Był na listach! Na listach, które trzymałeś pod materacem! 
- Seth, to prawda? – Sheryl przerwała im niespodziewanie, a w jej oczach stanęły łzy. Hope wyglądała na naprawdę wyprowadzoną z równowagi, za to Seth – co lalce udało się zauważyć po raz pierwszy, odkąd w ogóle się poznali – był zaskoczony i chyba nieco zmieszany. Przy Sheryl nie mógł zrobić siostrze absolutnie nic, nawet nawrzeszczeć na nią za wizytę w domu jego ojca. W końcu według smsów, które sam pisał do Sheryl, to właśnie tam mieszkali przez cały pobyt w tym parszywym mieście. Brunetka czuła się bezpieczna, aż do momentu, gdy Seth na nią nie spojrzał. Nie był wściekły. Nie był też już zaskoczony. Uśmiechał się kącikiem ust. 
- Więc tak to odebrałaś? – zapytał, całkowicie ignorując przy tym matkę. – Sądziłaś, że zostawiłem je z sentymentu? – Tym razem to Hope nie wiedziała, co powiedzieć. – Co tak patrzysz? Wiedziałem, że tam byłaś, suka mojego ojca mi powiedziała. Domyśliłem się, że mogłaś to znaleźć, chociaż sam nie byłem pewny, czy nie spaliłem kiedyś tych głupich listów. Wiesz, po co je trzymałem? 
- Po co? – spytała zaskoczona, cofając się nieco pod jego wrogim spojrzeniem. 
- Chciałem ją zabić – oznajmił, wskazując na Sheryl, która jedynie zakryła sobie dłonią usta, blednąc momentalnie. – Masz rację, miałem jej adres. Poza tym jeszcze wiele innych przydatnych informacji. Czytałaś te listy? Pisała o tym, gdzie pracuje, którędy chodzi, jakiego ma psa. Opisywała twojego ojca, którego spotkał później ten straszny wypadek… 
- Seth, ty chyba nie masz z tym nic…?! 
- Daj spokój, Hope. On miał wtedy czternaście lat, nie mógłby… 
- W wieku czternastu lat jedyne, o czym marzyłem, to żebyś znalazła się pod ziemią, Sheryl. Pragnąłem tego najmocniej na świecie. Ale minął rok, potem drugi… Podrosłem, a życie nauczyło mnie, że śmierć jest często wybawieniem. Więc zmieniłem zdanie. 
- Świetnie, więc skoro już nie planujesz mnie zabić, to… 
- Zmieniłem zdanie – powtórzył. – I postanowiłem zrobić coś gorszego. I tak oto znalazłem się pod twoim dachem. Pieprząc twoją córkę tuż przed twoim nosem… 
Nim ktokolwiek zdążył powiedzieć jeszcze choć słowo, Setha już nie było. Niecałe pół godziny później jedyne, co po nim pozostało, to spaliny odjeżdżającego z piskiem opon samochodu. 

* * *

Noc była ciemna, a droga – na szczęście – niemal całkowicie pusta. Kiedy skończył opowiadać Chrisowi wszystkie wydarzenia tego pokręconego wieczoru, przyjaciel zamilkł, za to silnik pracował coraz głośniej, kiedy pedał gazu niebezpiecznie zbliżał się do podłogi. Po drugiej stronie słuchawki przez dłuższą chwilę można było usłyszeć jedynie jakieś szmery, później charakterystyczny odgłos odpalanej zapalniczki. Seth nie popędzał kumpla, bo i tak nie miał ochoty z nim gadać. Gdyby nie to, że blondyn bywał taki namolny, w ogóle nie odbierałby jego telefonu… 
- Nie wrócisz tam już? – Chris odezwał się nagle, wyrywając go z dziwnego letargu i dopiero jego głos po drugiej stronie słuchawki otrzeźwił mężczyznę na tyle, że zwolnił odrobinę, z trudem opanowując samochód ślizgający się po nieco oblodzonej drodze. Światła wokół niego migotały dziko. W niecałe dwadzieścia minut przebył większą część drogi do starego Basin City, co nawet dla niego – mężczyzny, który od zawsze uznawał ograniczenia prędkości za zbędny dodatek - było rekordem niemal nie do pokonania. Z głośnika dobiegło go zniecierpliwione westchnienie przyjaciela. Blondyn wydawał się niezadowolony, a Seth był niemal pewien, że wie skąd wziął się ten jego podły humor. Pomimo wcześniejszych ustaleń, Chris miał pewnie nadzieję, że lalka wróci razem z nim.
- Nie mam do czego – odparł ze wzruszeniem ramion, zatrzymując się z piskiem opon na pobliskich światłach. Droga na tym odcinku stawała się już bardziej ruchliwa. Musiał teraz uważać, żeby nie wpakować się prosto w jakiś inny samochód, a rozbicie starego, dobrego Audi – jedynej rzeczy, która jeszcze pozostała mu na własność – byłoby mu w tym momencie wyjątkowo nie na rękę. 
- A lalka? – Chris wydawał się obojętny, ale Seth spodziewał się tego pytania. 
- Chcesz ją? – zapytał wprost. 
- Nie żartuj. Ty ją chcesz. Nie skończyłeś z nią jeszcze, prawda? To byłoby zbyt mało spektakularne jak na ciebie. 
- Mówię serio. Jeśli masz ochotę, jest twoja. 
- Czym tak strasznie zalazła ci za skórę? – zaśmiał się blondyn. 
- Nie twój interes. Bierzesz czy nie? 
- Żeby za tydzień ci się odwidziało? Nie idę na takie układy. Gdzie teraz jesteś? 
- W drodze. 
- Więc odłóż ten pieprzony telefon i skup się na jeździe. Alex cię zabije, jeśli znowu wylądujesz w szpitalu. 
- Zrobi to tak czy owak. Słuchaj, musisz przygarnąć Jordan na parę dni. Nie mam zamiaru pojawiać się u tej szmaty, Lacey, więc nie pozostaje mi nic innego jak znów wprowadzić się do ciebie. I tak wyjeżdżasz na święta, więc… 
- Nie – odparł krótko, a Seth rzucił zniecierpliwione spojrzenie w stronę telefonu, jak gdyby przyjaciel miał to zobaczyć. 
- Co nie? Nie wyjeżdżasz? – warknął. 
- Nie przygarniam Jordan. 
- Ocipiałeś?! Jakoś o lalkę się nie burzyłeś, co ci za różnica?! Ona będzie ze mną. 
- Ona mnie wkurwia. 
- Wkurwia… - zakpił. – Świetnie. Więc teraz będziesz dobierał mi przyjaciół?! 
- Nie, Seth. Będę sam decydował, kto mieszka w moim domu. 
- Więc mnie też od razu wywal na zbity pysk! Idę o zakład, że jestem w stanie wkurwić cię o wiele bardziej niż ona! 
- Ale ty postawiłeś się za mną przed Jaredem, kiedy chciał mnie posiekać na kawałki. 
- I żałuję tego do teraz – odparł wciąż tym samym, wściekłym tonem głosu. – Od tego czasu uganiasz się za mną jak łajza! 
- Bardzo mi przykro, że jakaś mała, niewinna laleczka wyprowadziła cię z równowagi, Seth, ale to nie znaczy, że możesz się na mnie wyżywać. Sorry, stary, dzisiaj przenocujesz sobie gdzie indziej. 
- Chris, ochujałeś?! – wrzasnął, ale blondyn zdążył już się rozłączyć i po drugiej stronie usłyszał tylko ciszę. Próbował wybrać jego numer ponownie, ale gnój wyłączył telefon. To przepełniło czarę, Seth miał wrażenie, że dłużej nie da rady nad sobą panować. Zatrzymał samochód na poboczu i odpalił papierosa. 
Dopiero po chwili zauważył, że pojazd jadący tuż za nim również się zatrzymał. Brunet obserwował go w lusterku, z przyzwyczajenia notując w pamięci numer tablicy rejestracyjnej. Kierowca zgasił światła, ale nie wysiadł z pojazdu. Z tej odległości Seth nie mógł go dostrzec, nie widział nawet jego sylwetki i nie miał pojęcia, kto jeszcze znajduje się w wyraźnie podążającym za nim samochodzie. Zagasił prędko papierosa, zamierzając wysiąść i to sprawdzić, ale kiedy tylko uchylił drzwi, światła stojącego za nim auta zapaliły się prędko, silnik został na powrót odpalony i nim brunet zdołał spojrzeć, kto siedzi na miejscu kierowcy, pojazd ruszył, zawracając natychmiast i kierując się z powrotem w stronę Seattle. Dostrzegł jedynie, że w aucie znajdowała się tylko jedna osoba – raczej drobna, jakby kobieta, albo bardzo chudy facet. Z lekkim niepokojem wpatrywał się przez chwilę w oddalające się reflektory, po czym zamknął z powrotem drzwi i ponownie sięgnął po telefon. 
Nigdy dotąd nie dzwonił do Valene, to było dość ryzykowne, ale tym razem nie miał czasu czekać aż dziewczyna będzie miała okazję odpisać na jego wiadomość. Zazwyczaj to ona pisała. Ostrzegała go za każdym razem, kiedy dotarło do niej coś niepokojącego. Gdyby nie jej mała pomoc, pewnie nie zdołałby wymykać się z rąk Alexa tak skutecznie i to przez tak długi okres czasu. Och, gdyby ten stary kretyn tylko wiedział, kogo chowa pod własnym dachem…
Dziewczyna podniosła słuchawkę dopiero po pięciu dłużących się sygnałach i wcale nie wydawała się zadowolona, że do tego czasu się nie rozłączył. 
- Oszalałeś? – szepnęła gniewnie, ale jej dziewczęcy głosik i tak nadał temu niemal uroczy wyraz. 
- To ważne – wyjaśnił. Valene milczała. – Możesz mówić? 
- Tak, tylko szybko. 
- Czy twój ojciec kogoś za mną wysłał? 
- Nie sądzę. Masz się zgłosić za dwa dni, do tego czasu ma gdzieś, gdzie się znajdujesz. 
- Jesteś pewna? 
- Cóż, nie na sto procent… Ale zajmuje się teraz czymś innym i wątpię… 
- Dobra – przerwał jej prędko. – A wie, gdzie jestem? 
- A gdzie jesteś? 
- Valene, czy on wie coś o lalce? Cokolwiek? 
- Muszę kończyć – szepnęła prędko i nim zdążył ją zatrzymać, odłożyła słuchawkę. Seth jedynie oparł się ciężko o fotel, uderzając w niego z całej siły mocno obitymi żebrami i zaklął głośno sam do siebie. 
Był wściekły. Ten wieczór pieprzył się coraz bardziej i miał wrażenie, że z każdą minutą będzie jeszcze gorzej. Nie miał gdzie spać, nie miał dokąd wracać, a w dodatku jeszcze ktoś śledził jego samochód prawdopodobnie od samego Seattle. Jak mógł tego nie zauważyć?! To auto musiało przejechać za nim kawał drogi, zapieprzając tak samo szybko jak on. Tego nie da się przeoczyć. Powoli zaczynał mieć wszystkiego dość, ale był już zbyt zmęczony, by się przejmować. Jeśli ktoś ma zajebać jego zabawkę, to niech zajebie – jakoś przełknie tę ujmę na honorze. Jeśli zabije do tego jego matkę, nawet mu za to podziękuje. I tak nie miał już ochoty oglądać żadnej z nich. Jedyne, czego żałował, to że ktoś zabierze mu najlepszą zabawę i… 
Nim skończył rozważać to wszystko w myślach, jego telefon ponownie zadzwonił. Valene wysłała mu wiadomość.

Wie wszystko.

83 komentarze:

  1. Troszeczkę (?) tego nie rozumiem. Tak naprawdę to c... komukolwiek do tego czy twój komputer jest zepsuty/spalony/sformatowany czy nie masz dostępu do internetu albo najzwyczajniej w świecie nie chce ci się przysiąść nad tym, bo nie możesz na setha i spółkę patrzeć. Jest rozdział to jest, nie ma to nie ma, a powody to twoja sprawa. Oczywiście, że można cię molestować o nową porcję psychola idealnego nawet to popieram, no ale... wszystko ma swoje granice.

    A.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz co? Po przeczytaniu jednak zmieniam zdanie. Masz tydzień.

      ;p

      A.

      Usuń
    2. Zgadzam się (z pierwszym komentarzem ;p) ;) Poniekąd jest to oczywiście miłe, że ktoś tak bardzo nie może się doczekać, że mnie w jakiś tam sposób pogania do pisania i publikacji, ale zarzucanie mi kłamstwa już mi się niespecjalnie podoba ;p Zwłaszcza, że kiedy nie mam ochoty pisać, wena odejdzie, albo mam lepsze rzeczy do roboty niż ślęczenie nad komputerem, to nie mam w zwyczaju wymyślać bajek, tylko piszę wprost, a najczęściej powtarzam po sto razy - jeśli ja będę się zmuszała, żeby pisać, Wy będziecie musieli się zmuszać, żeby czytać. Niestety, tak to działa. Mam nadzieję, że wszyscy to chociaż poniekąd rozumieją i nigdy nie będę musiała uciekać się do wciskania Wam kitu o tym, jak to spalił mi się komputer, dom albo całe miasto. Choć uważam, że to byłaby całkiem niezła wymówka... ;)

      Usuń
    3. Aaa, co do drugiego komentarza, to spodobał mi się nawet jeszcze bardziej niż pierwszy ^^
      Będę się starać, ale kto wie, czy w tym czasie nie spali mi się dom... ;)

      Usuń
  2. Swietny rozdzial. Czekalam...czekalam.. i sie doczekalam. Ale warto bylo!! Piszesz naprawde niesamowicie! Z niecierpliwoscie czekam na kolejny rozdzial. :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że warto było czekać :) Trochę się namęczyłam z tym rozdziałem, ale sama muszę przyznać, że nawet go lubię, więc fajnie, że nie jestem jedyna :D

      Usuń
  3. Noo takiego odejścia Setha to sie nie spodziewałam, mimo że raczej jeszcze wróci. No bo chyba nie zostawi swojej lalki, gdy Alex wszystko wie?;> Ach już nie mogą się doczekać dalszych rozdziałów;)
    Martyna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlaczego miałby nie zostawić? To przecież Seth! ;)

      Usuń
  4. Sądzę, że Seth mimo wszystko nie zostawi Hope. Nawet jeżeli cała ta sytuacja nieźle go wkurzyła, to i tak do niej wróci. Jestem pewna. Kurczę, już myślałam, że Sheryl ich przyłapie! Niewiele brakowało, naprawdę niewiele... Łohoho! Teraz zastanawiam się, kto śledził Setha. Może jednak mimo wszystko był to jeden z ludzi Aleksa. Skąd jednak przyjaciółka Setha wiedziała, że jej ojciec się o wszystkim dowiedział? Podsłuchała go? Jakoś nie wyobrażam sobie, żeby ot tak go o to spytała... No nie wiem.
    Ogólnie rozdział Ci się udał. ;)

    PS Jest sposób na wyjustowanie bez rozwalających się akapitów :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No dobrze, nawet jeśli Seth okazałby się dobry i szlachetny (albo chociaż tylko szlachetny) i nie zostawiłby Hope, to jaka jest pewność, że to dziewczyna go jeszcze przyjmie? Ja wiem, że ona nie ma zbyt wiele w tym opowiadaniu do powiedzenia, ale jednak skoro Seth zdradził wszystko ich matce, to chyba nie będzie dłużej mile widziany w jej domu, prawda? Sheryl może ich nie nakryła, ale skoro Seth nie jest pierwszą osobą, która mówi im, że jej własna córka ma romans z tym pomyleńcem, to już pewnie musi mieć ładny mętlik w głowie ;)
      Co do córki Alexa, tak - oczywiście, że podsłuchała. Myślę, że jej ojciec nie zdradzałby jej sam z siebie żadnych istotnych informacji ;) W zasadzie jej udział w tym wszystkim miał się wyjaśnić już dwa rozdziały temu, ale wycięłam jej scenę, bo była nudna ;) Kiedy opisywałam, jak Alex wraz z synem zabijają jakiegoś przypadkowego chłopaka, przy okazji rozmawiając o Secie, pod koniec Alex słyszy czyjeś kroki, ale kiedy dociera na miejsce, nikogo już nie ma. Rzecz jasna, to właśnie była jego córka. Domyślam się, że wtedy pewnie nie zwróciliście na to uwagi, zresztą to nie aż tak istotne ;p
      A ogólnie, to dziękuję za pochwałę i przepraszam, że się nieco rozpisałam ;D

      PS: Co to za magiczny sposób? ;)

      Usuń
    2. Wczoraj mi nawalała odpowiedź w komentarzach, nawet nie wiem, co się działo. o.O No nieważne, teraz już jest wszystko okej, więc mogę radośnie odpisać. Taaaak, co ja to chciałam... Aha.
      Prawda, on nie będzie mile widziany w jej domu. Powiedziałabym, że Hope dostała w końcu to, czego tak bardzo chciała. Wolność. Ale z drugiej strony ona nie zaprzeczy, że coś ją ciągnie do Setha. Nieważne, jak bardzo ją skrzywdzi, ona i tak do niego będzie wracać, będzie za nim tęsknić, chociaż sama będzie czuła ból. Tak mi się wydaje, bo to właśnie na tym polegają w dużej mierze relacje tej dwójki. Chociaż z drugiej strony toksyczny związek powinien się zakończyć - i Hope z racji studiów i zdrowego rozsądku o tym wie. Nie oznacza to jednak, że przestanie za nim tęsknić. :D
      No pewnie, że by nie zdradzał, pomyślałabym wtedy, że kompletnie oszalał. No chyba że jej naprawdę ufa... Ale pierwsza zasada świata przestępczego i świata sztuk walki (yyy, tak, sama trenuję): nie ufaj nikomu, także jest całkowicie zwolniony ze spowiedzi xD No fakt, nie zauważyłam, nie domyśliłam się nawet, że to ona. xP
      Haha, nie ma za co. :D Tak by the way, miałam już okazję zaprosić Cię na mojego bloga? :D Romans, oczywiście - kochamy romanse! Chociaż nie taki mroczny jak u Ciebie. xP
      Aha, chciałam dodać, że jestem pełna podziwu dla napięcia, jakie tworzysz. Budujesz bardzo specyficzny klimat - i bardzo, bardzo dobrze!

      PS Sposób ten oznacza trochę pracy z bloggerem, bo będzie trzeba usuwać formatowanie z tekstu, które pozwoli na wywalenie akapitów. Musiałabym do tego pogrzebać w HTMLu, ale jeżeli będziesz chciała, to mogę Ci to zrobić, no hay problema. :D

      Usuń
    3. To prawda, Hope ma wolność. Czy z niej skorzysta to inna sprawa, bo tak jak piszesz - z pewnością już się przywiązała do Setha, nawet za bardzo, więc pewnie będzie jej trudno się tą wolnością cieszyć. Może posłucha zdrowego rozsądku i jednak do Setha nie wróci... ale wątpię, żeby to było takie proste, jakby się tak postawić w jej sytuacji.
      Tak się składa, że mam teraz masę wolnego czasu bez tego mojego komputera, więc chętnie sobie poczytam Twojego bloga :) Gdybyś była jeszcze tak dobra i podała mi w odpowiedzi adres, bo z jakiegoś nieznanego powodu Twój profil nie chce mi się wyświetlić... (mój internet pobija dzisiaj rekordy drażnienia mnie), będę wdzięczna :).
      Co do klimatu - nie miałam zielonego pojęcia, że tworzę jakikolwiek XD Ale to dobra wiadomość ;)

      Wiesz, ja sama trochę się namęczyłam z wklejaniem tych rozdziałów by wyglądały tak, jak teraz - wiecznie w którymś momencie robiła się jakaś przerwa, albo wcięcie akapitowe wcięło, albo dialogów nie porozdzielało... Dlatego ja już się z tym bawić nie chcę i nie będę przez najbliższy rok, mam dość ;p Ale jeżeli Ty masz ochotę i masz czas, no i jeśli jesteś w stanie faktycznie to zrobić (nie, żebym wątpiła w Twoje umiejętności oczywiście - chyba sama wiesz, że tak nie jest ;)), to oczywiście - chętnie bym taką pomoc przyjęła, byłabym dozgonnie wdzięczna i nie wiedziałabym, jak się odwdzięczyć ;) Jestem pełna podziwu dla Twoich chęci pomagania mi :)

      Usuń
    4. No właśnie, dlatego się nad tym zastanawiałam. Trzeba przyznać, że sytuacja Hope nie jest łatwa. Tak jak mówisz, z jednej strony ją ciągnie do Setha (trzeba mieć też na uwadze to, że jest jej bratem = kontrowersje), a z drugiej strony wie, jak wiele krzywdy jej wyrządził. Jest przecież dla niego lalką, marionetką, którą może do woli wykorzystywać i odrzucić, kiedy już przestanie mu się podobać. No i teraz jak tu się wydostać? Wydaje mi się, że Hope go kocha, tak mimo wszystko. A co czuje Seth - to już inna sprawa. Na pewno pożądanie, no nie da się ukryć, że tak jest. Raczej go też nie podejrzewam o jakieś wyższe uczucia do Hope, aczkolwiek jest nikła nadzieja, że choć trochę poczuje. Myślę, że nawet jeśli, to i tak pozostanie takim samym skurwysynem, za przeproszeniem, jak jest teraz. On się nie zmieni. Owszem, potrafi czasem być miły i czuły, ale... Nie, nie zmieni się na tyle, by wymazać całe zło z jego charakteru. Wiesz, w sumie podoba mi się taka kreacja postaci - mocna, dopracowana, mająca własny charakter... Super.
      http://makowe-pole.blogspot.com/ Prosz bardzo. Znaczy, ja nie wiem, czy czasem nie mam wyłączonego profilu - ale chyba raczej nie, sprawdzę za chwilę w innej przeglądarce.
      Okej, w takim razie się za chwilę za to wezmę, nie ma sprawy. Kwestia jest taka, że jak będziesz wklejała rozdział do bloggera, to musisz wyczyścić formatowanie, usunąć przerwy i zrobić justowanie - trochę roboty jest - pięć minut, przynajmniej tyle mi to zajmuje - ale za to efekt jest lepszy od poprzedniego, bo i tekst wyrównany, i z akapitami nie ma problemu. :D

      Usuń
    5. Ostatni rozdział Ci już poprawiłam, żeby zobaczyć, jak wygląda, kolejne będziesz musiała już sama. Ale powiedz, że jest lepiej :D

      Usuń
    6. Gdybym była na miejscu Hope, najbardziej chyba martwiłoby mnie to, że już pomijając całe to maltretowanie psychiczne (i czasem fizyczne), jakie funduje jej Seth - on może w każdej chwili się znudzić, zostawić ją z dnia na dzień, a człowiek się jednak przywiązuje i o ile moim zdaniem nawet teraz ciężko jej będzie o nim zapomnieć, tak za rok czy dwa byłoby to jeszcze milion razy bardziej bolesne. Oczywiście fakt, że teoretycznie są rodzeństwem, jeszcze bardziej wszystko komplikuje. No i charakter Setha, który jest... oryginalny ;p Zdecydowanie się zgadzam, że nawet gdyby się zakochał, nie zmieniłby się, przynajmniej nie tak spektakularnie, żeby nagle stać się cudownym, kochającym facetem. On nigdy zresztą nie miał taki być. Seth to taka moja odpowiedź na moje własne marzenia o "niegrzecznym chłopcu", które miałam w wieku lat powiedzmy trzynastu-czternastu, bo teraz wiem, jak się to kończy. Ten "niegrzeczny" facet nie zmieni się ot tak. Prawdopodobnie nigdy się nie zmieni. A już tym bardziej Seth, który jest nieco przerysowany w tym opowiadaniu ;)

      Fakt, tekst jest wyrównany, z akapitami problemu nie ma, ale mocno przeżywam tak wielkie wcięcia przed dialogami ;p Ale ja to zawsze mam jakieś ale, mną się proszę nie przejmować ;p W każdym bądź razie, dziękuję :)

      Usuń
    7. Nie mam zielonego pojęcia, czy kiedykolwiek będzie mi się chciało pozmieniać poprzednie rozdziały na to wyjustowanie :( Chciałabym, ale jest ich tak dużo, że na samą myśl szlak mnie trafia ;p Ale do nowszych będę to stosowała, mam tylko nadzieję, że nic nie pokręcę ;p

      Usuń
    8. Stare możesz tak zostawić, nic się nie stanie. xD
      Ale ej, gdzie wielkie wcięcia przed dialogami? Generalnie akapity przed nimi są takiej samej wielkości jak w pozostałej części tekstu, a jeżeli całość jest za duża, to mogę zmniejszyć bez problemu xP

      Hmm. Tak, to prawda - Hope na pewno zdaje sobie sprawę z tego, że Seth może ją w każdej chwili rzucić. Myślę, że sama nie wie, jak się w to tak szybko zaangażowała. Nie wiem, pewnie teraz będzie się starała wrócić do normalnego życia (na ile ono może być normalne po czymś takim), ale o nim nie zapomni. I myślę, że on o niej też nie. Wiesz, teraz się zastanawiam, jaka jest w ogóle możliwość zakończenia tego wszystkiego w miarę sensowny sposób i nic mi nie przychodzi do głowy xD Nie mam wprawy w pisaniu takich czarnych historii, w dodatku tutaj sprawa jest mega pokomplikowana, ciężko z niej wybrnąć!

      PS Uwielbiam takie dyskusje

      Usuń
    9. A zmniejszysz? (w tym momencie możesz wyobrazić sobie mnie robiącą proszącą minkę, a ponieważ zapewne nie wiesz, jak wyglądam, możesz wyobrazić sobie kogokolwiek robiącego proszącą minkę w moim imieniu ;P). Tak przynajmniej o połowę, bardzo proszę ^^

      Jeśli chodzi o Hope, to masz rację. Też sobie wyobrażam, że może teraz próbować wrócić do tego, co było przed Sethem, ale pewnie z marnym skutkiem, bo ostatnie, intensywne pół roku na pewno się na niej odbiło. Oczywiście nie mówię, że tak będzie, bo mogę jej też zapewnić jakieś inne atrakcje ;)
      Natomiast co do Setha - myślisz, że by o niej nie zapomniał? To dlaczego nigdy nie wspomina swoich poprzednich lalek? Mimo wszystko nie uważam, żeby Hope mogła być kimś specjalnie szczególnym dla niego... Ale może ja mam o nim złe zdanie po prostu :D

      Co do zakończenia tego w jakiś sensowny sposób - ja się nad tym zastanawiam od początku i dalej mam problem xD To nie najlepiej o mnie świadczy jako o autorce, ale co tam ;)

      PS Ja też ;P

      Usuń
    10. Pewnie, zmniejszę, nie ma sprawy. :D Czyli poleci jakieś 25px, spoko. Zaraz to uczynię.
      Tak, tylko jeszcze fakt, że trochę zawaliła studia. Na pewno jej to nie pomoże w powrocie do normalności i chyba najlepszym wyjściem byłoby dla niej powtarzanie tego roku, bo straciła naprawdę... sporo.
      No dobra, ale z drugiej strony jest jego siostrą, więc jakieś szczątki uczuć musi mieć. xD Nigdy nie zakładam, że ktoś jest całkowicie, całkowicie zły, bo nawet seryjni mordercy mają swoje uczucia. Nie pamięta, bo może nie chce pamiętać? Chociaż w sumie nie. Ja nie pamiętam wszystkich lalek, którymi się bawiłam (a było ich mało...), więc tu możesz mieć rację. Ale wiesz, w pewien sposób Hope też wniosła coś innego do jego życia. Może tak nie do końca w pozytywnym aspekcie, no ale jednak jego życie przez te pół roku nieco odbiegało od brudnego życia w Basin City.
      Seth jest zły, nie da się zaprzeczyć, ale duży wpływ na to miało środowisko, w jakim się wychowywał. Raz, że go odrzuciła własna matka, ojciec wyrzuca z domu, dwa, wsiąkł w środowisko toksyczne, przepełnione nałogami, kradzieżami, seksem - walką o przetrwanie. On się taki stał, by przetrwać, bo wiedział, że mięczaki szybko odpadają i sobie nie radzą. Musiał wypracować mechanizm obronny, właśnie tę skorupę nieczułości i oschłości, która w dużej mierze zdusiła w nim jakiekolwiek inne uczucia. On nie doznał miłości, ani od strony matki, ojca, ani jakiejkolwiek dziewczyny, więc jak ma umieć to samo okazywać komukolwiek innemu? On nie jest do tego zdolny, bo się tego nie nauczył.

      No ja się nie dziwię, że masz problem, bo ja też bym miała. Myślę, że wyjść jest kilka, ale należałoby to wszystko zakończyć w sposób miarę sensowny.

      PS Ja bardziej :D

      Usuń
    11. Jak z akapitami? Może tak być?

      Usuń
    12. Fakt, zawalenie studiów pewnie przeszkodzi jej jeszcze bardziej, bo jeśli zdecyduje się zacząć je na nowo, dostanie w gratisie całe pół roku nic nie robienia, a to niedobrze, bo za dużo wolnego czasu skłania do rozmyślań i głupich decyzji. No i jej codzienność nigdy nie będzie już taka sama - jej przyjaciel nie żyje, przyjaciółka wyjeżdża na jakiś czas do rodziców i kto wie, czy wróci, więc kto jej pozostaje? Chyba tylko Nick, któremu nie wolno z nią gadać. Toż pech ;p
      Taaak, Hope jest jego siostrą, ale Seth zupełnie tego nie uznaje, więc wątpię, by miało to dla niego jakieś znaczenie.
      Zgadzam się, że jego życie przez to pół roku (w sumie 4 miesiące) było inne niż wcześniej, to prawda, więc jakoś to pewnie w jego pamięci utkwi, razem z Hope przy okazji.
      Co do charakteru Setha, masz całkowitą rację. Stąd zresztą wzięło się pewnie to, że ma te swoje zabaweczki... Mógłby przecież sypiać co noc z inną, prawda? Jest przystojny, a w Basin City łatwych kobiet nie brakuje. Więc te pseudo związki, które tworzy, moim zdaniem są takim marnym substytutem miłości. On nie chce się zakochać, bo pewnie uznaje to za słabość, ale pomimo wszystko chce być kochany (choć on tak tego nie nazywa), dlatego na swoje lalki wybiera słabe, trochę zagubione dziewczyny, którym może w jakiś sposób zaimponować i które z pewnością przywiążą się do niego stosunkowo szybko, stanie się dla nich ważny. No, Lacey trochę wybija się z tego schematu, ale to była jego pierwsza zabawka, może wtedy jeszcze nie do końca wiedział, czego chciał (albo miał inne potrzeby, w końcu sam był młody i jeszcze trochę zagubiony, nie można przecież uznać, że był takim sukinsynem od urodzenia, na to trzeba lat). Na pewno nie chce, albo nie potrafi kochać. Albo i to, i to.

      Zakończenie mam wymyślone już niemal od początku, to doprowadzenie do niego jest cięższe :)

      PS. Nie ;)

      Usuń
    13. Tak, wcięcia są idealne, dziękuję ;*

      Usuń
    14. A propos info na górze: nie każda komórka widzi, że pod "odpowiedz" pojawia się hiperłącze odsyłające do formularza komentarzy, pewnie dlatego nie możesz napisać xP I nie, nie jestem informatykiem, po prostu wnioskuję xD

      Wiesz co? Ja bym na jej miejscu wyjechała. Byle daleko i byle się czymś zająć, żeby nie zrobić niczego głupiego. Zostać niedobrze, studia zawalone, jeszcze Seth wróci i jeszcze bardziej rozpieprzy życie. Uczyć się już nie ma co, bo i tak się nie wyrobi, więc będzie musiała powtózyć rok, ale to, jak mówisz, daje jej kolejne pół roku na głupie decyzje. Heh. Ale chyba jak Setha nie ma, to może z nią rozmawiać? :D I argument, że on o tym nie wie, jest invalid, bo Hope sama może do niego pójść, zważywszy na to, że Seth prędko nie wróci. A chociaż może wróci, bo jak jego kumpel nie chciał przyjąć go do domu, jeszcze jest ścigany... W domu Hope było w miarę bezpiecznie, ale tam w zasadzie teraz już nie będzie mile widziany. Jakby kiedykolwiek był!
      A wiesz, że dzieci ze związku kazirodczego rodzą się z licznymi wadami genetycznymi? :D
      Co do reszty - zgodzę się w zupełności. On teraz zwyczajnie nie potrafi nikomu zaufać, nie potrafi nikogo pokochać, bo też i sam nie był kochany. Kurczę, być tak wyganianym od rodziców - nie zazdroszczę, naprawdę. O, patrz, Elma nawet ma podobnie. Podobnie nie znaczy identycznie xD

      Hah, dobrze, że masz pomysł - jeżeli to już jest, to powinno Ci się udać do niego doprowadzić, o :D

      PS No chyba tak!
      PPS Cieszę się, że są idealne :D
      PPPS Przepraszam, że tak późno odpisuję, ale nie miałam kompletnie siły wczoraj na napisanie czegoś sensownego.
      PPPPS Jakby Cię to zainteresowało, to odpisałam Ci na komentarze na Makowym Polu :D

      Pozdrawiam!

      Usuń
    15. Dammit, no to sobie z komórki za wiele nie porobię :( Szlak by trafił tego marnego rzęcha... No, ale to nieistotne ;p

      Tak, wyjazd to dobry pomysł, ale żeby tak rzucić wszystko (nawet jeśli ma się niewiele) i skoczyć w nieznane to trzeba mieć trochę odwagi, a czy Hope ją ma... kłóciłabym się. Zwłaszcza w stanie, w którym jest teraz... Pewnie nieco rozbita. No, ale desperacja popycha często do wielu odważnych decyzji, więc kto wie :)

      W sumie myślę, że Nickowi nadal nie wolno z nią rozmawiać, nie ważne czy Seth jest czy nie, ale teraz jest nikła szansa nakrycia go na tym, więc teoretycznie może ;). Z tym że aż tak blisko Hope z nim w sumie nie była, więc może wcale nie wpadnie na to, by się do niego udać... Mimo wszystko widzieli się chyba jakieś trzy razy w życiu, to niewiele ;p

      Kiedyś mimo wszystko Seth był choć TROCHĘ mile widziany w domu swojej matki. Teraz na miejscu Sheryl, gdyby znowu się pojawił, od razu wyrzuciłabym go na zbity pysk! No bo bez przesady ;)

      Wiem o tych wadach, choć ostatnio gdzieś czytałam, że statystyki są mocno zawyżone. Chcę Ci tylko zwrócić uwagę, że Hope i Seth nie są biologicznym rodzeństwem. Więc ich ewentualne dziecko, o którym wolę nawet nie myśleć, nie byłoby na to narażone :)

      Racja, Elma ma nieco podobnie, a ja wciąż chcę się dowiedzieć dlaczego!!! :)

      PS Te przekomarzanki mogą trwać w nieskończoność ;)
      PSP Kurde, pokitrały mi się literki, miało być PPS
      PPPS Nic nie szkodzi. Teraz ja mogę przymulać z racji mojego badziewnego telefonu bez funkcji odpowiedzi na komentarze! :(
      PPPPS Zaraz się tam wybiorę ;)

      Usuń
  5. Świetny rozdział! Dopiero dziś zdałam sobie sprawę, że Hope może umrzeć i, prawdę mówiąc, mógłby ją ktoś zabić, do tego na oczach Setha! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uuu... cóż za okrucieństwo ;) Przemyślę to ;D

      Usuń
    2. Wcale nie byłoby mi jej szkoda, wręcz przeciwnie :D.

      Usuń
    3. Mi by Setha było szkoda ;)

      Usuń
  6. Jezu, niesamowite! Dopiero niedawno trafiłam na Twojego bloga i przeczytałam wszystko dosłownie w niecałe 3 dni ( byłoby szybciej, ale liceum :C ) To jest powalające! Cała ta historia bardzo mi się spodobała, nie mogłam się oderwać, gdy już zaczęłam czytać, herbatka i kolejny rozdział i tak w kółko :D Mogłabym się rozpisać na temat Setha, Hope, Chrisa i wszystkich innych pobocznych postaci :D Każda z tych osób ma swój własny, oryginalny charakter i nie ma co ukrywać, najbardziej spodobał mi się Seth :) Co do tego rozdziału..Cóż...Myślę, że jednak Seth ukrycie coś czuję do Hope. Nie lubię powalających słodkich love story, ale jakoś tak ... no powinni być razem! Może ten psychol by się trochę przy niej zmienił, hm a nie zrobił tego już po trochu? Jejku, mogłabym pisać i pisać :D Po przeczytaniu całości nie wiem dlaczego, ale przed oczami stanął mi taki mały, słodki, ale smutny chłopiec...Hah! Wiesz co Fancy? Jak zareagowałby Seth na wieść, że jego lalka da mu potomka?
    hahaha mam zrytą banię :D Rozdział niesamowity!
    Nowa czytelniczka, Blan
    Pozdrawiam :) :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeeej, tyle pochwał, dziękuję! :)
      Ja też nie przepadam za "love story" i dlatego nigdy nie zamierzałam zrobić z WDLa jednej z nich, ale to oczywiście nie wyklucza jakichś w miarę dobrych zakończeń czy wątków, więc cóż... Może, może ;)
      Przypuszczam, że masz rację, że nasz psychol trochę się już zmienił... Czy dzięki Hope, czy nie, to nie mi oceniać. Może po prostu poczuł się bardziej swobodnie i dlatego nie musi być ciągle taki spięty i na wszystkich warczeć, a może jednak jakoś mu tam na lalce zależy (w końcu nie całkiem ją olał, nawet po powiedzeniu Sheryl, że z nią sypia, prawda? To świadczy o jakichś, przynajmniej znikomych ludzkich uczuciach! ;)).
      Jak zareagowałby Seth na wieść o potomku? Nie mam pojęcia. Ale wiem, że byłby pewnie fatalnym ojcem :D No wyobrażasz go sobie z dzieckiem w ramionach? (Swoją drogą, faceci zajmujący się dziećmi mnie rozczulają, więc to mimo wszystko byłby pewnie ładny widok ;D)

      Usuń
    2. O tak! Seth byłby fatalnym ojcem, ale bardzo...uroczym, takim nieporadnym? Mnie również rozczulają tacy faceci :D To takie...no słodkie :D Cóż, myślę, że jeszcze nadejdzie taka chwila lub sytuacja w której Seth uświadomi sobie co czuję (lub nie czuje, ale wolę tą pierwszą opcję) do Hope. Dziewczyna ma coś w sobie, co chyba go zmienia. A tak btw, nawet Chris go "wystawił". Seth musi się czuć odepchnięty i hmmm z tym samochodem, ja nawet jakbym była takim Sethem to by mnie minimalnie strach obleciał. Hahaha, a tu śledziła go Hope O.O To by dopiero było, ale czy ona ma prawo jazdy? Ma, nie ma? Umknął mi chyba ten fakt. Jedno jest pewne, Hope się uzależniła od niego, a on? On chyba jeszcze nie wiem, że bez jego laleczki nie będzie tak...swojsko :D A co Chrisa, hmmm jest uroczy i nic mu nie rób ;D
      Ale bym gadała ;D
      Pozdrawiam, Blan :*

      Usuń
    3. O tak, z pewnością nieporadnym ;) Może to i urocze, ale dziecka trochę szkoda ;)
      Chris go wystawił, to prawda, ale nie bez powodu :) Ale fakt faktem, jak tak sobie pomyślałam jak fatalny Seth miał wieczór, to aż mi się go prawie szkoda zrobiło (podkreślam: tylko prawie! ;P).
      Co do samochodu - Hope jest wykluczona, bo nie ma prawa jazdy :) Gdzieś tam chyba w którymś z pierwszych rozdziałów o tym wspominałam, jeśli się nie mylę, więc masz pełne prawo nie pamiętać ^^.
      Hmm... może i faktycznie bez jego laleczki nie będzie już tak "swojsko" (ładne określenie ;D), ale cóż, Seth zawsze może sobie znaleźć inną zabawkę...

      Usuń
  7. Inna zabaweczka to już nie była by "jego", chyba za bardzo się przyzwyczaił do niej...Oj fatalny wieczór, może go spotka wreszcie coś dobrego ;D Szkoda dziecka, no tak, jeszcze by się wdało w tatusia, chociaż myślę i wiem też, że dzieci(szczególnie takie małe szkraby) zmieniają ludzi, w szczególności facetów..więc kto wie, kto wie...
    Z jakiego województwa jesteś? Jejku, jestem gadułą, gadałabym :D
    Pozdrawiam, Blan :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do innej też mógłby się przyzwyczaić, ale na pewno zajęłoby to trochę czasu :) W sumie racja, że dziecko potrafi zmienić człowieka, ale to nie zawsze się sprawdza. To mogłoby się skończyć albo bardzo dobrze, albo wręcz tragicznie...
      Jestem ze śląskiego :)

      Usuń
  8. Dokładnie, z Sethem to nigdy nie wiadomo jak się skończy :)
    Ojej, wszystkie blogerki jakie poznaję są ze śląskiego :D
    Tak nie dawno tam byłam właśnie u znajomej ;)
    Lubię poznawać nowych ludzi ( to już choroba) :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na śląsku najwyraźniej nie ma wiele do roboty, to musiałyśmy zająć się blogowaniem, haha ;)
      Ja znowu jestem raczej wycofana w kontaktach z innymi i ciężko mi kogoś poznać, więc zazdroszczę takiej choroby ;)

      Usuń
  9. Ja w sumie w normalnym otoczeniu też tak średnio z kontaktami, ale przez blogi, fora itd. jak najbardziej :D Jak twój komputer? Powróci do żywych niedługo? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie :( Płyta główna mi padła i nawet ja, jako kompletny laik komputerowy wiem, że to oznacza mniej więcej trzy tygodnie bez komputera, podczas gdy ktoś łaskawie zajmie się jego naprawą, a kto wie, czy nie dłużej... Jestem zmuszona pisać rozdziały w zeszytach i korzystać ukradkiem z cudzych komputerów. Teraz mam akurat szczęście, bo mój tata wyjechał i zostawił mi swój do pojutrza, więc mam okazję poprzepisywać sobie wszystko, co dotychczas pisałam na kartkach, ale ogólnie to raczej ciężko z tym idzie :)

      Usuń
  10. Ojej :D Jakbym mieszkała bliżej chętnie bym ci pożyczyła swojego ukochanego laptopa, który nadal dla mnie dzielnie żyje :) Hmmm, wiesz stworzyłaś cholernie ciekawego tego Setha, śni mi się po nocach i wywołuje u mnie bardzo dziwne ... uczucia :D (*ekhem*) Nie ma to jak podniecenie fikcyjną postacią, no ale on jest taki pociągający, taki zły, taki...niedozwolony, że chcę się go brać garściami :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ou, wow, moje literackie dziecko (Seth) zaczyna zdobywać wielbicielki ;D Już w te uczucia wnikać nawet nie chcę ;) Zresztą... ja sama przepadam za tą postacią :D Wciąż nie mam pojęcia, jakim cudem udało mi się go wymyślić (noo, nie do końca sama go wymyślałam, trochę zgapiałam z różnych innych wzorców), ale efekt jest zdecydowanie dla mnie ciekawy ;D I to ma swoje plusy - mogę sobie o nim myśleć w bezsenne noce, a potem mi jeszcze rozdziały z tego wychodzą ;)

      Usuń
  11. Seth to taka postać wokół której krąży wiele dziwnym, kosmatych i niepoukładanych myśli, które zdecydowanie czasami nas przerażają, a czasami fascynują :) Mogłabym o nim myśleć dniami i nocami, po części to taki ideał faceta z lekkim uszczerbkiem ( z lekkim? :D ) na psychice, ale mmm do skonsumowania :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lekkim uszczerbkiem? Serio? :D
      Mimo wszystko, to jest właśnie najbardziej przerażające, że wielu dziewczynom podobają się tacy faceci i o ile jest to postać fikcyjna, to wszystko pozostaje w normie, ale kto wie, ile z nas złapałoby się na coś takiego w prawdziwym życiu, a to już mogłoby się skończyć nieco brutalnie...

      Usuń
    2. No dobra z dość dużym uszczerbkiem :D
      Ale cóż poradzić? Właśnie takich facetów kochamy :D
      Cóż, mój ideał jest naprawdę chyba nie do osiągnięcia. Już wzrost robi ogromny problem, bo gdzie ja znajdę faceta który ma ponad 2 metry? Chyba tylko w NBA :)

      Usuń
    3. Faktycznie, ponad dwa metry to już spore wymaganie (dosłownie) ;) Ja na szczęście jestem trochę mniej wymagająca, ale też jestem niska, więc przy takim dwumetrowym czułabym się nieco dziwnie ;)

      Usuń
    4. Ja mam 1,66 więc też do wysokich nie należę. Mam znajomego 2,02 - prawie idealny wzrost, chociaż wolałabym wyższego ( moi ulubieni koszykarze mają 211 i 213 cm więc :D ) Do tego długie proste włosy i tatuaże, taki przerażający widok :D

      Usuń
    5. Tam od razu przerażający ;) Niektórzy faceci wyglądają słodko nawet z tatuażami czy długimi włosami ;p Nawet jeśli są wysocy :)

      Usuń
    6. Cóż, mój ideał w moich wyobrażeniach to taki...straszny facet, ale z charakterku musi być całkowitym przeciwieństwem wyglądu ;D Tatuaże-cała szyja, bicepsy, klatka piersiowa( do połowy) i dłonie to takie moje małe marzenie u faceta :D

      Usuń
    7. Mi zawsze podobały się całe wytatuowane rękawy... Ostatnio też spodobały mi się tatuaże na klatce piersiowej, za którymi wcześniej nie przepadałam. No cóż, gust się zmienia ;)

      Usuń
    8. Mm rękawy też są spoko :D Hm, tak sobie myślę, że do Setha też pasuję tatuaże, może nie dużo, ale na pewno jakieś symbole tu i ówdzie :D

      Usuń
    9. Miał mieć :) W którymś z pierwszych, naprawdę pierwszych rozdziałów jest chyba nawet o tym wzmianka, ale potem wielokrotnie opisywałam jego ciało i za każdym razem zapominałam o tatuażach, więc ostatecznie odpuściłam ;p

      Usuń
    10. Tatuaże dodałyby mu więcej mroczności i tajemniczości (jeżeli on może być jeszcze bardziej zagadkowy :D ) Może sobie jakiś strzelić :D Wszystko przed nim, jeżeli nie będzie zaraz wąchał kwiatków od spodu :D

      Usuń
    11. ...A to niewykluczone ;)

      Usuń
    12. Aaaaaa chcę 37! Ciebie, Ciebie...Jezu, jezu..

      Usuń
    13. Nie mogę się doczekać, faaak *.*

      Usuń
    14. 37 już dawno by była, gdyby nie to, że nie mam kiedy jej poprawić :(

      Usuń
    15. Ale robię co mogę! :)

      Usuń
  12. Hej :) Rzeczywiście nie zmienił się adres bloga w linkach na moim blogu. Myślałam że zmieniłam a tu psikus :) Dzięki że zwróciłaś uwagę. Jak widzę u Ciebie też mam trochę zaległości dlatego pozwól że je nadrobię, jak pisałam ostatnimi dniami żyję zupełnie czymś innym ;)Fajnie że nadrobiłaś zaległości u mnie, dlatego daj mi chwilę na ogarnięcie rzeczywistości - a ja w między czasie zapraszam do siebie na Quaramonte :)

    Pozdrawiam Alexa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nadrabianie u Ciebie trochę mi zajęło, ale teraz już mam nadzieję być zawsze na bieżąco, albo przynajmniej zostawić sobie w zapasie dwa-trzy nowe rozdziały, a nie dwadzieścia ;) Nowy rozdział na Quaramonte też już przeczytałam :D

      Usuń
  13. Czemu Seth tak się wkurzył? Może Hope miała rację, te listy... a to, że chciał zrobić coś Sheryl to tylko wymówka? Uuu... niedobrze, coś grozi Hope? Pewnie teraz Seth zawróci. Chociaż.. może rzeczywiście ma ją już gdzieś, głęboko gdzieś. No jakoś w to wątpię. :D Myślałam, że Sheryl ich nakryje. Musiał tak trzymać ją aż do ostatniej chwili? Hahaha. Pewnie miał niezły ubaw, widząc przerażenie Hope. W sumie w końcu i tak się przyznał. Właśnie, jestem ciekawa, co na to Sheryl. I czy w ogóle uwierzy w to, że między Sethem a Hope do czegoś doszło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niewykluczone, że Hope miała rację, w końcu Seth z początku wydawał się nieco zaskoczony, więc może wymyślił to kłamstwo ot tak, żeby ukryć coś, co pewnie sam uznałby za słabość...
      Fakt faktem, on pewnie bawił się świetnie, Hope nieco gorzej ;p Niby się przyznał, ale to jednak tylko słowa, gdyby Sheryl ich nakryła, byłoby dużo gorzej. Może matka nie uwierzy... Chociaż już wcześniej słyszała podobne pogłoski, więc kto wie ;)

      Usuń
    2. pogłoski czy pogłos? :)

      Usuń
    3. Tylko pogłoski, według oficjalnej wersji :)

      Usuń
  14. Ty tu nie wstawiaj zapowiedzi tylko cały rozdział! :P
    Poza tym już myślałam, że zapomniałaś o byłym Hope.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cały rozdział jest jeszcze w trakcie poprawiania i tworzenia zagubionych po drodze scen ;p A że jest w cholerę długi, to to jeszcze potrwa :(
      Nie, ja absolutnie nigdy nie zapominam o swoich bohaterach! (No dobra, zapomniałam o nim, ale ktoś mi ostatnio przypomniał... ;p)

      Usuń
  15. Świetna zapowiedź, jestem za tym, żeby częściej pojawiały się takie, zawsze to jakiś przedsmak :-). Czekam na ten rozdział!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Chociaż jedna pozytywna reakcja bez wytykania mi, że jestem zła i niedobra, bo podsycam ciekawość ;p Haha

      Usuń
  16. jesteś po prostu "wredna" (śmiech)... żeby robić coś takiego największym fanom, przecież ja przez tą zapowiedź umieram z ciekawości.:) pozdrawiam..
    a co do moich obrazów to na kolejne DŁUGOO poczekasz..:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie chciałam być wredna :( No ale cóż, skoro tak wyszło, pozostaje mi tylko pogodzić się z tą nową rolą :( ;p

      Usuń
  17. Nie cierpię Ciebie xd wchodzę patrze, a tu kolejny rozdział. I co? I dupa, bo to zapowiedź ;)ale i tak extra, nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Życzę weny do dalszych rozdziałów. Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie? Ja też jej nie lubię. Wredne babsko! ;p

      Usuń
    2. Nie rozumiem, jak możecie tak mówić... Fancy to wspaniała osoba, której nie da się nie lubić. Jest zabawna, inteligentna, twórcza i przede wszystkim piękna! I skromna. Niewdzięczne Wy, niewdzięczne... ;)

      Usuń
    3. Uuups, coś mi się chyba zapomniało przelogować ;p

      Usuń
    4. hahah jaka ty skromna ;)

      Usuń
    5. Staram się jak mogę :) W końcu nikt nie lubi chwalipięt ^^

      Usuń
    6. a można się jeszcze dowiedzieć kiedy następny rozdział? ;) (wchodzę codziennie po kilka razy, tak nie mogę się doczekać xd)

      Usuń
    7. Jeśli Wam zależy, to mogę postarać się, żeby był dzisiaj, ale nic nie obiecuję :)

      Usuń
  18. No nie... tylko zapowiedź?? Jak Ty lubisz podsycać nasze zniecierpliwienie :) Zapraszam do mnie na Quaramonte :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przykro mi, ale to prawda - lubię ;) Cieszę się, że Ty dodajesz za to rozdziały dużo, dużo częściej i zaraz polecę przeczytać następny :)

      Usuń
  19. Fancy... Umiesz godać po śląsku? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, chociaż się na śląsku urodziłam :) Jedyne słowo jakie znam to fest i nadużywam go niemal w każdej sytuacji (ale staram się tego przykrego nawyku pozbyć) :)

      Usuń
  20. Mimo, że bardzo lubię tą historie to przy czytaniu kolejnych rozdziałów uświadamiam sobie,że żadnego happy end'u nie będzie. Bo ktoś tak skomplikowany jak Seth się nie zmieni,to jest nierealne a i w tym momencie byłoby nienaturalne. Szkoda, bo czekałam na mdławe zakończenie z fajerwerkami w stylu 'i żyli długo i szczęśliwie'. Tak czy inaczej,świetna robota ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja osobiście nie jestem fanką szczęśliwych zakończeń, wręcz przeciwnie - jeśli polubię jakichś bohaterów, wciągnę się w historię, to lubię kiedy na samym końcu mój ulubieniec ginie, a ja wpadam w rozpacz - ot tak, lubię po prostu od opowiadania czy książki dostać w pysk, a to najłatwiejszy sposób ;) Ale to oczywiście nie oznacza, że moje opowiadanie nie skończy się mdławym happy endem ;p Gdybym Wam zdradziła, jak się skończy, zepsułabym zabawę przede wszystkim Wam, ale i samej sobie ;)

      Usuń
  21. 23 year-old Geologist II Rheta McGeever, hailing from Manitouwadge enjoys watching movies like Princess and the Pony and Genealogy. Took a trip to Major Town Houses of the Architect Victor Horta (Brussels) and drives a Crossfire Roadster. zobacz te witryne

    OdpowiedzUsuń

Powiadomienia o nowych notkach teraz wyłącznie na facebooku!
Zapraszam do zajrzenia i polubienia ;)

Wejść:

Obserwatorzy